- Z całą pewnością konieczna była dogłębna zmiana i taką zmianę przeprowadzamy. Nowy szef Biura Ochrony Rządu rozpoczął swoją pracę 5 grudnia. Czasu nie było zbyt dużo, ale z całą pewnością to, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku rzuca poważny cień na BOR. Zachowanie było karygodne - stwierdził Błaszczak.
Szef MSWiA zaznaczył, że kiedy mieliśmy do czynienia z wizytą prezydenta Stanów Zjednoczonych, poziom ochrony był dużo większy. - Funkcjonariusze Secret Service są wtedy w mieście, na lotnisku - wymieniał. - Dlatego szef BOR w styczniu tego roku powołał zespół ds. zbadania okoliczności zachowania BOR przed 10 kwietnia i po 10 kwietnia. Skandalem było awansowanie przez byłego prezydenta Komorowskiego ówczesnego szefa BOR na kolejny stopień generalski. To wszystko pokazywało jaka była poprzednia władza - dodał.
Błaszczak powiedział również, że nie ulega wątpliwości, iż musi istnieć jednostka, która zajmuje się ochroną najważniejszych osób w państwie. - Przed nami ważne wydarzenia, tj. szczyt NATO i Światowe Dni Młodzieży. Muszą być one przygotowane pod kątem bezpieczeństwa. Zmiany trzeba przeprowadzać w sposób rozważny - podkreślił.
Radiowa Jedynka