Płk Jacek Lipski zapewnił, że służby ze sobą współpracują, gdyż w przeciwnym wypadku nie byłyby w stanie działać w sposób skuteczny. – Ta współpraca jest, odbywa się permanentnie i jest ona efektywna – mówił.
Zdaniem pułkownika, Polacy mogą czuć się bezpiecznie. – Ze swojej strony chciałbym zapewnić, że służby są przygotowane do takich ewentualności, ale żadne sygnały nie są bagatelizowane. Jesteśmy w Polsce bezpieczni, ale nie może bagatelizować żadnych zagrożeń. Życie pisze własne scenariusze, powinniśmy być do tego przygotowani, przyglądać się temu co dzieje się w Europie – powiedział. – Polska nie jest łakomym kąskiem dla grup ekstremistów. Nie jesteśmy państwem kategorii A – dodał.
Zamachy w Brukseli
Przypomnijmy, według informacji uzyskanych przez agencję Belga od minister zdrowia Królestwa Belgii Maggie De Block w dwóch zamachach w stolicy Belgii Brukseli 22 marca zginęły przynajmniej 34 osoby, a około 200 zostało rannych. MSZ poinformowało, że wśród rannych znajduje się troje Polaków.
Pierwszy wybuch (o jednym poinformowali premier i prokurator federalny Belgii, podczas gdy media wciąż informują o dwóch - red.) miał miejsce około godziny 8.00 w hali głównej Portu Lotniczego Bruksela (Zaventem – red,). Do eksplozji doszło przy stanowisku odpraw linii lotniczych American Airlines. Siła wybuchu była tak duża, że zniszczone zostały szklane ściany budynku oraz zerwał się podwieszany sufit. Zginęło przynajmniej 14 osób, a 92 zostały ranne. Po zamachu wstrzymano ruch lotniczy z portu w Zaventem oraz drogowy i kolejowy w okolicy.
Według informacji podanych przez telewizję publiczną RTBF tuż przed wybuchem miały paść strzały, a napastnik wykrzywiał słowa w języku arabskim.
Zamach w metrze
Około godziny po wybuchu na lotnisku doszło do eksplozji na stacji metra Maalbeek nieopodal budynków, w których mieszczą się instytucje unijne m.in. Komisja Europejska. Śmierć poniosło co najmniej 20 osób, a 106 zostało rannych.
TVP Info, wprost.pl