Były minister rolnictwa, a obecnie poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Marek Sawicki ocenił, że urzędujący szef resortu rolnictwa "najpierw próbował z tego zdarzenia czynić politykę, odwoływał prezesów, a teraz szuka usprawiedliwienia i ratunku w działaniach prokuratury" – Przestrzegałbym przed tym, bo praca rolników to praca z ryzykiem. Mimo staranności i w polu może się nie udać i zwierzę zachoruje. Czasem zupełnie bez winy rolnika – mówił Sawicki, odwołując się do swojego doświadczenie. – Jestem daleki od szukania przyczyny w działaniach tzw. osób trzecich, bo w hodowli pojawiają się zdarzenia losowe i nie zawsze lekarz weterynarii zdąży na czas – dodał.
Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej wskazał, że w przypadku śmierci koni "to kwestia właściwych ludzi", wobec czego "dochodzimy do opony". – To kwestia ludzi, procedur, uwagi i doświadczenia. Konieczne są procesy, które muszą być wykonane odpowiednio – wyjaśnił swoją metaforę polityk PO. Zgodził się z nim Marek Sawicki, który zastanawiał się jak głęboko sięgnęły zmiany po odwołaniu prezesa stadniny. Podkreślił, że znaczenie ma fakt, kto pracuje jako stajenni czy masztalerze.
Niewłaściwa klinika?
Były minister rolnictwa skrytykował także działania stadniny, która korzysta "ze starej kliniki dużych zwierząt a Służewcu", podczas gdy zupełnie niewykorzystywana jest nowoczesna klinika Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Doniesienie do prokuratury
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel wydał oświadczenie, w którym poinformował o skierowaniu sprawy śmierci kolejnej klaczy w stadninie w Janowie Podlaskim do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Jak wskazał, istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, że zgony koni to „efekt celowego działania osób trzecich”.Radio ZET, Wprost.pl