Zarzewiem konfliktu były szczegółowe pytania, które kierowały do kandydata na sędziego Kamila Gasiuk-Pihowicz i Barbara Dolniak z Nowoczesnej. Posłanki pytały m.in. o stosunek do aborcji czy kwestii nieprzyjmowania przez prezydenta ślubowania sędziów TK.
Krystyna Pawłowicz broniła kandydatury prof. Zbigniewa Jędrzejewskeigo, argumentując, że zawsze był on apolityczny, cieszył się też sympatią studentów. Poseł Pawłowicz podkreślała, że zna sędziego już od 30 lat i może o nim mówić wyłącznie w sposób pozytywny, szczególnie na tle wydziału, który "w przeważającej większości ma przekonania platformiane, lewicowe".
"Lewackie frustracje"
Krystyna Pawłowicz zarzuciła Kamili Gasiuk-Pihowicz, że nie wierzy, by ona kończyła studia prawnicze. - Pani nie ma prawa swoich frustracji lewackich wylewać na kandydata z waszej strony - mówiła poseł PiS, przywołując artykuł 53 Konstytucji, który mówi, że nikt nie może być zobowiązany przez organy władzy publicznej do przedstawiania swojego światopoglądu. Przedstawicielka PiS zwróciła się do Kamili Gasiuk-Pihowicz, nazywając ją 'myszką agresorką", co z kolei, wraz z wcześniejszymi wypowiedziami, wywołało protesty ze strony posłanki Nowoczesnej i apele do przewodniczącego komisji o zwrócenie uwagi poseł PiS.
"Myszka" kontra "słoń"
– Gdzie godność tego miejsca, jesteśmy w Sejmie Rzeczypospolitej, gdzie przyzwoitość, która powinna cechować to miejsce? –pytała Gasiuk-Pihowicz. Dodała, odpowiadając na zarzuty Pawłowicz dotyczące rzekomego nie posiadania przez nią wykształcenia prawniczego, że komisja sejmowa jest forum, na którym pytania ma prawo zadawać każdy poseł, niezależnie od profesji czy ukończonych studiów. – Jeżeli mówimy, że ktoś tu się zachowuje agresywnie, to naprawdę trudno nie stwierdzić, że tek zachowuje się słoń-agresor, a nie myszka-agresorka – komentowała słowa posłanki PiS.