– Według mojej intuicji, trzeba by natychmiast wyrzucić tych ludzi. Natomiast, jako odpowiedzialny rewolucjonista wiem, że koszt byłby za drogi. Tego nie wolno teraz zrobić, bo mniej więcej na połowę dzielimy się – wyjaśniał.
– Teraz musimy przygotować szybko metodę odejścia, ludzi i kiedy odejdą od nich (PiS- red.) ludzie. Gdy ta demagogia, populizm się nie sprawdzą, kiedy ludzie zauważą, jak (politycy PiS - red.) szkodzą Polsce, to wtedy trzeba będzie podjąć męską decyzję i prawdopodobnie ja ją podejmę i zakończymy działanie tego niedobrego rządu, który tak szkodzi Polsce – mówił Wałęsa.
Wałęsa gotów wyjść na barykady
Dopytywany, jakiej decyzji można się spodziewać, stwierdził, że rząd trzeba usunąć. – Poprosimy o kartkę wyborczą, o referendum, oni się nie zgodzą, bo nie szanują demokracji. Wtedy będzie inna droga. Znamy metody i drogi, które pomogą nam osiągnąć ten cel – zapowiadał.
Lech Wałęsa stwierdził, że jest gotów w tej sytuacji wyjść na barykady. – Tak daleko szkodzą Polsce, że ja nie mogę się temu przyglądać, za dużo walczyłem ja i my wszyscy, żebyśmy teraz pozwolili na niszczenie Polski. – Przecież nie będę strzelał, są inne metody, dość daleko pokojowe, ale jednak siłowe, które zakończą szkodzenie Polsce – zapowiadał noblista. Podkreślił jednak, że "jeszcze nie teraz" jest pora na takie rozwiązania. – Jeśli ludzie mnie posłuchają, zakończę ten niedobry układ, niezdrowy dla Polski – dodał Wałęsa.
TVN24