Rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie ppłk Jerzy Kwieciński nie odpowiedział na pytanie PAP, czy toczy się jakieś postępowanie w sprawie tego przecieku. Dodał, że w każdym śledztwie mogą być "poboczne wątki".
We wtorek warszawski sąd wojskowy aresztował oficera wojska podejrzanego o szpiegostwo. Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", był to szpieg rosyjskiego wywiadu. Nikt na razie nie potwierdził tej informacji.
Szef MON Jerzy Szmajdziński powiedział, że jedynie, że działalność aresztowanego oficera nie wiązała się też z żadnym państwem NATO i nie trwała długo. Zaprzeczył też pojawiającym się sugestiom, że mogła ona wynikać ze spraw sprzed 1989 r. Zapewnił, że nie było takiego związku.
Komentując twierdzenia środowej prasy, że oficer przekazywał plany rozmieszczenia w Polsce baz NATO, minister oświadczył, że takich planów na razie nie ma. Sprawa nie wiąże się też z zagrożeniami terrorystycznymi - powiedział.
Prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie udziela żadnych informacji o aresztowanym oficerze, nawet takich jak inicjały czy stopień wojskowy. "Z naszego punktu widzenia są to okoliczności, których nie chcemy ujawniać" - powiedział ppłk Jerzy Kwieciński z tej prokuratury. Szmajdziński przyznał tymczasem, że chodzi o "młodszego oficera" (czyli podporucznika, porucznika lub kapitana).
Kwieciński poinformował, że po zakończeniu śledztwa prokuratura poinformuje o - prawdopodobnym według niego już obecnie - skierowaniu aktu oskarżenia do sądu. Do tego czasu nie będzie zaś udzielać informacji o tym tajnym śledztwie (zgodnie z prawem, w sprawach o szpiegostwo śledztwo i proces są tajne).
em, pap