Minister uważa jednak, że "rozmowy powinny toczyć się w poszanowaniu obowiązującego prawa i ze świadomością realnych możliwości finansowych systemu ochrony zdrowia".
W komunikacie podkreślono, że przedłużone do 15 stycznia negocjacje nadal dają możliwość finansowania zamkniętych obecnie gabinetów przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
***
Całkowita wina za kryzys w systemie ochrony zdrowia spoczywa na decydentach, tzn. na twórcach ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia, a także na organizatorach opieki zdrowotnej, tzn. na Ministerstwie Zdrowia i NFZ - napisał prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł w oświadczeniu.
Zdaniem Radziwiłła "obarczanie winą za bałagan i niedofinansowanie systemu" lekarzy i świadczeniodawców jest "próbą przerzucenia odpowiedzialności".
"Przytłaczająca większość świadczeniodawców, którzy podpisali kontrakty na rok 2004, zrobiła to tylko z powodu strachu przed likwidacją, ale nadal większość z nich ocenia warunki narzucone przez NFZ jako skrajnie niekorzystne dla tych placówek i zagrażające obniżeniem jakości świadczeń, niemożnością udzielania świadczeń w drugiej połowie roku, a w konsekwencji likwidacją tych jednostek" - napisał w oświadczeniu prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Według Radziwiłła "świadczeniodawcy w podstawowej opiece zdrowotnej, którzy nie złożyli ofert", są "gotowi do podjęcia negocjacji przez swoich upoważnionych przedstawicieli (Porozumienie Zielonogórskie) w każdej chwili".
Lekarze rodzinni zrzeszeni w "Porozumieniu Zielonogórskim" zadecydowali w końcu grudnia o zamknięciu gabinetów od 1 stycznia 2004 roku i nieprzystępowaniu do drugiej tury rokowań z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ). Nie godzą się przede wszystkim na sprawowanie całodobowej opieki nad pacjentami i odpłatność za transport sanitarny, a także na możliwość zmian w podpisanych już umowach z NFZ.
"Nie chcą przyjąć warunków, które zagrożą bytowi ich placówek oraz jakości udzielanych przez nich świadczeń" - napisał prezes NRL. W Wielkopolsce 80 proc. lekarzy rodzinnych nie przystąpiło do konkursu.
"Zabiegając o odpowiednie warunki udzielania świadczeń postępują zgodnie z nakazami etyki lekarskiej. Świadczeniodawcy ci nie mają obecnie żadnej podstawy prawnej do udzielania świadczeń w ramach powszechnego ubezpieczenia" - napisał Radziwiłł. Jego zdaniem nie można tutaj mówić o przekroczeniu norm etyki lekarskiej.
O przekroczeniu etyki lekarskiej można byłoby mówić tylko przy odmowie udzielenia pomocy lekarskiej w każdym przypadku, "gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki".
sg, pap