Po otwarciu placówek tłum klientów w pędzie do środka zaczął się nawzajem tratować. Zdarzały się omdlenia. Zdaniem rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Łodzi nadkomisarz Mirosława Micora, zbyt mała liczba pracowników ochrony nie zapanowała nad tłumem. "Dochodziło do kradzieży i niszczenia mienia ". W obu sklepach musieli interweniować policjanci - w sumie ponad 150 funkcjonariuszy. "W markecie przy ul. Brzezińskiej, aby uspokoić napierający tłum i przywrócić porządek, policjanci w pewnym momencie musieli użyć pałek" - powiedział rzecznik łódzkiej policji.
Łódzkie pogotowie udzieliło tej nocy pomocy 12 osobom, które w tłumie odniosły obrażenia. "Większość miała urazy rąk, nóg i klatki piersiowej" - poinformowała dyspozytorka pogotowia. Do ambulatorium trafiła m.in. starsza kobieta z połamanymi żebrami. Większość poszkodowanych po opatrzeniu została zwolniona do domu; 12-letnie dziecko przewieziono na obserwację do jednego z łódzkich szpitali.
Z marketu przy ul. Brzezińskiej ostatni klient wyszedł o czwartej rano. Obecnie trwa szacowanie strat. Policjanci nikogo nie zatrzymali.
em, pap