Przewodniczący speckomisji Konstanty Miodowicz (PO) podkreślał w trakcie spotkania, że przeciek ten jest poważną sprawą, świadczy m.in. o tym, "iż służby i prokuratura nie panują do końca nad istotną informacją" i jego sprawcy powinni być wykryci.
Jednak jeszcze w czwartek rzecznik prokuratury major Dariusz Knapczyński informował, że nie jest prowadzone odrębne śledztwo dotyczące przecieku. Argumentował, że w prowadzonym już postępowaniu w sprawie zatrzymania szpiega mogą być rozpatrywane "różne wątki". "W ramach śledztwa mamy obowiązek badać różne okoliczności, w zależności od tego, jakie te okoliczności się ujawnią" - powiedział.
Oficer Wojska Polskiego został zatrzymany 29 grudnia ubiegłego roku przez funkcjonariuszy ABW. Dzień później aresztowano go pod zarzutem działalności na rzecz obcego wywiadu. Sprawa z oczywistych względów była utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Zdecydowano się na jej ujawnienie, dopiero wówczas, gdy dowiedzieli się o niej dziennikarze - również wtedy nie podano jednak żadnych szczegółów.
Według nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej", zatrzymany oficer to 30-letni porucznik pracujący w jednej z podwarszawskich ośrodków Wojskowych Służb Informacyjnych.
Zdaniem "Rzeczpospolitej", oficer chciał szpiegować na rzecz Rosji, ale nie zdążył, "bo do swojej szpiegowskiej misji podszedł nieprofesjonalnie". Według "Rz", by nawiązać konieczne kontakty z krajem, dla którego chciał szpiegować, zadzwonił do ambasady Federacji Rosyjskiej, a następnie poszedł tam i został namierzony przez służby polskie. Zatrzymano go, zanim cokolwiek zdążył przekazać i odebrać jakiekolwiek pieniądze. Niestety nie zdążono ustalić, kto byłby odbiorcą tych informacji, a pośpiech - jak napisali dziennikarze "Rz" - był spowodowany przeciekiem informacji o szpiegu do jednej z gazet.
Major Knapczyński nie chciał w czwartek komentować tych doniesień ze względu na śledztwo i jego ściśle tajny charakter. Anonimowi rozmówcy PAP zwracają uwagę na fakt, że zatrzymania dokonała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - jedynie przy współudziale WSI. "Może to świadczyć o tym, że agentem był oficer Wojskowych Służb Informacyjnych, a ABW, zanim do niego dotarła, od pewnego czasu +obserwowała+ działanie jednostek WSI" - powiedział PAP jeden z nich.
Bogdan Lewandowski (SLD, członek speckomisji) powiedział, że sprawa jest "bardziej złożona, niż wynika to z komentarzy gazet". "Z całą pewnością to był sukces ABW i WSI, nie można tego kwestionować. Odnoszę wrażenie, że ktoś chce tu grać służbami specjalnymi" - powiedział.
Podkreślił, że konieczne jest wyjaśnienie sprawy przecieku. Zapewnił, że do tego wątku sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych powróci po zakończeniu prokuratorskiego śledztwa. dodał.
em, pap