Negatywnie oceniono także kwestie wykupu gruntów pod budowę. NIK zwróciła uwagę, że miasto zbyt późno wykupiło działki pod inwestycję (tuż przed rozpoczęciem prac budowlanych). Ich cena wzrosła z 40 zł za 1 m kw. w 1999 r. do 360 zł za 1 m kw. w 2001 r. i właśnie po tej cenie władze stolicy wykupiły grunty, co w sumie kosztowało miasto ponad 115 mln zł. Gdyby zrobiły to wcześniej, ceny byłyby 9-krotnie niższe.
Analizy dokumentów wskazują też, że zrealizowano inny niż planowano zakres prac budowlano-montażowych. Kontrolerzy skrytykowali również umowę z inwestorem zastępczym (firmą ZBM - Inwestor Zastępczy), polegającą na wypłacie procentowego wynagrodzenia od wartości robót budowlano-montażowych. "Przy tej formule inwestor nie jest zainteresowany obniżaniem kosztów budowy. Przeciwnie, wyższe koszty inwestycji zwiększają jego uposażenie" - czytamy w raporcie NIK.
Izba skrytykowała też umowy kontraktowe zawarte z wykonawcami robót. Wartość kontraktu była tam podawana w euro; przy wypłacie należności sumę należało przeliczyć na złotówki. W związku z ryzykiem przeliczeniowym zawarto klauzulę, która jednak nie zapewniała równości stron. "Przy znacznym wzroście kursu euro (co miało miejsce w 2003 r.) zapis w istotny sposób podwyższał nakłady zamawiającego; w przypadku spadku kursu euro, co miało miejsce wcześniej, ryzyko wykonawcy było ograniczone do 3 proc." - napisali kontrolerzy.
Poza tym, z powodu sporu arbitrażowego między miastem a jednym z wykonawców w kwestii przeliczeń waluty, miasto straciło kolejne 11,5 mln zł.
W związku z raportem, Lech Kaczyński powiedział, że te nieprawidłowości już wcześniej skłoniły obecny urząd miasta do skierowania sprawę do prokuratury. Dodał, że jeśli z raportu NIK będą wynikały jakieś nowe nieprawidłowości, również zawiadomi o tym prokuraturę.
Były prezydent Warszawy, poseł PO Paweł Piskorski w oświadczeniu napisał, że zawsze dokładał wszelkich wysiłków, by prowadzone za jego kadencji inwestycje były realizowane z należytą starannością. Jego zdaniem, wszystkie te procedury przetargowe kontrolował Urząd Zamówień Publicznych i nie miał do nich zastrzeżeń. Przypomniał także, że wiele przetargów realizowanych w Warszawie za czasów jego prezydentury było badanych przez NIK. "Nigdy Izba nie zarzuciła mojemu urzędowi naruszenia jakichkolwiek procedur" - napisał poseł PO.
Jak wyjaśnił Piskorski, firma, która realizowała projekt na budowę Trasy i Mostu Siekierkowskiego, była wyłoniona w przetargu realizowanym jeszcze zanim on został prezydentem stolicy. "Inwestycję tę odziedziczyłem w spadku po poprzednim prezydencie Warszawy" - napisał, przyznając, że z firmą tą było wiele różnorodnych problemów. Umorzenie kar za nieterminowe prace projektowe Piskorski tłumaczy interesem miasta. W zamian za to, firma wykonała dodatkowe prace projektowe. "Miasto na tym skorzystało, ponieważ za te prace i tak musielibyśmy zapłacić" - napisał.
Odnosząc się do kwestii niekorzystnego wykupu gruntów, Piskorski oświadczył, że było to zadaniem urzędników gmin i nie było nadzorowane przez niego.
W tym samym tonie wypowiedział się następca Pawła Piskorskiego na stanowisku prezydenta Warszawy, Wojciech Kozak. Informacje o nieprawidłowościach przy inwestycji uznał za kolejny, nieuzasadniony atak na swoją osobę.
Pełną realizację inwestycji o nazwie Trasa Siekierkowska zaplanowano na lata 1995-2005. Jak napisali kontrolerzy NIK w raporcie, według wyliczeń Zarządu Dróg Miejskich z lipca 2003 r., koszt realizacji inwestycji ma wynieść 1 626 114 tys. zł. Z ustaleń Izby wynika, że do czerwca ub.r. wydatkowano już na tę inwestycję 1 042 319 tys. zł.
em, pap