"Nie zgadzamy się na posyłanie dzieci do szkoły +pod pałami+, przecież i tak przeżywają ogromny stres, nie możemy ich narażać na dodatkowy wstrząs. Wyślemy dzieci do szkoły dopiero, gdy wójt zmieni nowo powołaną dyrektorkę lub ona sama zrezygnuje" -powiedział przewodniczący komitetu protestacyjnego rodziców Roman Sławkowski. Zapewnił, że rodzice uczniów nie włamią się do szkoły, nawet gdyby sprzed szkoły zniknęli policjanci i ochroniarze.
Tymczasem Mieczysław Konczalski, wójt gminy Radomin, w której leży Szafarnia, twierdzi, że przedłużył dyżury ochroniarzy, których początkowo zamierzał zatrzymać przed szkołą do poniedziałkowego popołudnia, wobec gróźb ponownej okupacji budynku. "Szkoła jest otwarta dla uczniów, mogą do niej wchodzić rodzice, ale pojedynczo. Ochronę budynku odwołam, gdy otrzymam pisemne zapewnienie rodziców, że nie podejmą nowej okupacji" - powiedział. Jednocześnie ostrzegł, że rodzice muszą się liczyć z konsekwencjami nieposyłania dzieci do szkoły, a nawet z samolikwidacją szkoły z powodu braku uczniów.
Mieszkańcy Szafarni od ponad trzech lat walczą o utrzymanie we wsi szkoły. Nie zgadzają się na przeniesienie dzieci do odległego o niespełna dwa kilometry Płonnego. Na uchwałę rady gminy Radomin o likwidacji palcówki zareagowali trwającym prawie dwa lata strajkiem, podczas którego lekcje w szkole odbywały się nielegalnie, bez ogrzewania i przy świetle świec, a nauczyciele pracowali za darmo. Zakończył się on dopiero w połowie ubiegłego roku, kiedy to dwie kolejne uchwały o zamknięciu placówki zostały uchylone z przyczyn formalnych, a zażalenia gminy oddalił Naczelny Sąd Administracyjny.
Placówka wznowiła legalną działalność od września, a już pod koniec listopada zeszłego roku po raz trzeci radni przegłosowali jej zamknięcie. Przed tygodniem wójt powołał nową dyrektorkę, ale mieszkańcy wsi nie wpuścili jej do szkoły i podjęli okupację. Domagali się pozostawienia na stanowisku dotychczasowej dyrektorki, która w czasie strajku pracowała bez wynagrodzenia. Rozżalenie rodziców pogłębia fakt, że wójt nie reaguje na ich prośby o wynajęcie budynku dla przyszłej szkoły społecznej, która chcą powołać w miejsce tej obecnie likwidowanej.
Do szkoły uczęszcza 26 dzieci, w tym dwoje niepełnosprawnych, którym przysługuje nauczanie indywidualne.
em, pap