Areszt dla wolnego słowa
Andrzej Marek, redaktor naczelny "Wieści Polickich", będzie prawdopodobnie pierwszym dziennikarzem w III RP, który trafi do więzienia za napisanie artykułu krytycznego wobec urzędnika. W ostatni piątek szczeciński sąd rejonowy zarządził wobec niego wykonanie trzymiesięcznej kary pozbawienia wolności. Wina Marka - według sędziów - polegała na tym, że w 2001 r. zarzucił urzędnikowi niegospodarność i wykorzystywanie urzędu do promowania własnej firmy. Centrum Monitoringu i Wolności Prasy w swoim oświadczeniu stwierdziło, że "niezależnie od uzasadnienia tego wyroku jego wykonanie postawiłoby Polskę w rzędzie tych krajów, które uważa się na świecie za naruszające wolność prasy". W ostatnich trzech latach w prokuraturach podległych warszawskiej prokuraturze apelacyjnej prowadzono 36 spraw dotyczących dziennikarzy. Większość z nich wiązała się z ujawnieniem przez dziennikarzy tajemnic uzyskanych od funkcjonariuszy publicznych. W jednej z tych spraw, dotyczącej Tomasza Szymborskiego z "Rzeczpospolitej", sąd w Jaworznie wystąpił do operatora o udostępnienie billingów dziennikarza. Czy prokuratura chce w ten sposób zastraszyć dziennikarzy i wydawców? O ile trudno to zrobić w wypadku dziennikarzy ogólnopolskich mediów, o tyle z lokalnymi sprawa jest już prostsza. Choćby dlatego, że byt lokalnych gazet w dużym stopniu zależy od reklam i ogłoszeń organów samorządowych. - Władzy nie podoba się to, że nad publikacjami mediów w żaden sposób nie potrafi zapanować. Obecnie mamy do czynienia z czymś w rodzaju kontrataku władzy na dziennikarzy - mówi Andrzej Krajewski, szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Sposób pierwszy - na ujawnienie tajemnicy
Ewa Ornacka i Wojciech Sumliński, dziennikarze "Wprost", zostali niedawno zaocznie zwolnieni przez sąd z tajemnicy dziennikarskiej. Sąd Rejonowy w Warszawie uczynił tak na wniosek płockiej prokuratury. Dziennikarze "Wprost" ujawnili zeznania Masy, świadka koronnego w procesie mafii pruszkowskiej. Prowadząc śledztwo w sprawie przecieku zeznań, prokuratura chce wymusić na dziennikarzach złamanie jednej z fundamentalnych zasad etyki zawodowej - ochrony źródła informacji. Prof. Jacek Sobczak, szef Katedry Prawa Prasowego i Systemów Prasowych UAM w Poznaniu, sędzia Sądu Najwyższego, twierdzi, że tajemnica dziennikarska jest jedną z najwyżej usytuowanych tajemnic i nie ma możliwości zwolnienia kogokolwiek z prawa do zachowania w tajemnicy źródeł informacji. - Żądanie, aby dziennikarz powiedział, kto jest jego informatorem, jest działaniem niezgodnym z artykułem 180 par. 3 kodeksu postępowania karnego. Coś takiego praktycznie nie ma prawa się zdarzyć, bo żaden sąd nie może łamać prawa. Orzecznictwo Sądu Najwyższego jest w tej kwestii jasne: nie pozwala na żadne zwolnienia z tajemnicy i zmuszenie dziennikarza do identyfikacji osoby informatora. Wyjątkiem jest sytuacja przewidziana w art. 16 ust. 1 ustawy prawo prasowe - gdy informacja dotyczy przestępstwa określonego w art. 240 par. 1 kk - mówi "Wprost" prof. Jacek Sobczak.
Dążąc więc do zwolnienia dziennikarzy "Wprost" z tajemnicy, sąd i prokuratura łamią prawo prasowe. W art. 16 stanowi ono, że dziennikarza można zwolnić z tajemnicy, jeśli dysponuje on informacjami o zbrodni ludobójstwa, zamachu stanu, zamachu na życie prezydenta, zamachu na niepodległość i na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej, sabotażu wojskowym, szpiegostwie, przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, porwaniach statków lub samolotów bądź zabójstwie. Żadna z tych okoliczności nie dotyczy opublikowania zeznań Masy.
Niedawno prokuratura na warszawskiej Ochocie wystąpiła do sądu o zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej Grażyny Rakowicz, toruńskiej korespondentki "Rzeczpospolitej". Prokuratura chciała w ten sposób ustalić w śledztwie, wszczętym na wniosek sędziego Wielkanowskiego, "bohatera" publikacji w "Rzeczpospolitej", w której wytknięto mu kontakty z gangsterami, jak dziennikarka zdobyła dostęp do akt zakończonej już sprawy sądowej. Prokuratura wystąpiła o zwolnienie dziennikarki z tajemnicy, nie starając się nawet wcześniej ustalić w inny sposób tych faktów, co wytknął jej sąd. - Za każdym razem słyszymy, że nie chodzi o uderzenie w dziennikarzy, tylko w ich informatorów. Niech uszczelnią instytucje, a nie nękają dziennikarzy, tym bardziej gdy ma się pewność, że zasłonią się tajemnicą - mówi Anna Marszałek z "Rzeczpospolitej".
Jarosławowi Jakimczykowi ("Wprost") i Bertoldowi Kittelowi ("Rzeczpospolita") postawiono zarzuty ujawnienia tajemnicy, bo pracując kilka lat temu w dzienniku "Życie", napisali o zaginionym raporcie wywiadu UOP dotyczącym pobytu w Polsce irlandzkiego terrorysty Seana Garlanda. Napisali też o planie aresztowania przez UOP trzech rosyjskich szpiegów ulokowanych w kontrwywiadzie Wojskowych Służb Informacyjnych oraz o okolicznościach zatrzymania i wypuszczenia bez procesu agenta CIA. Prokurator Małgorzata Dukiewicz połączyła wątki dotyczące WSI w jedno śledztwo, co sprawiło, że zarzucany im czyn urósł do rangi przestępstwa ciągłego, zagrożonego karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Violetta Krasnowska
Pełny tekst artykułu "Proszę wstać, cenzura idzie" w najnowszym 1107 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 9 lutego
W tym samym numerze: Wolni niewolnicy (Po pracy Ukraińcy byli zamykani w barakach z kratami w oknach) oraz Bomba internetowa (W 2005 roku może nam zagrozić wybuch cyberwojny)