Wymienił trzy powody, dla których chce zrezygnować z kierowania SLD. Pierwszy, to zbliżająca się kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego. "Szef partii musi skoncentrować się na promowaniu kandydatów i zaangażować w kampanię. Ja osobiście nie mógłbym tego robić" - wyjaśnił.
Drugi z powodów to sytuacja w SLD, która wymaga "większej ofensywności ze strony partii oraz walki z wewnętrznymi patologiami". Jego zdaniem, lider partii musi mieć na to czas.
Trzeci powód to - według Millera - programy, które musi zrealizować ten rząd, a przede wszystkim plan Hausnera. Zaznaczył, że to wymaga maksymalnej koncentracji i ograniczałoby jego aktywność wewnątrz SLD. Zaprzeczył, jakoby powodem jego decyzji były coraz gorsze sondaże Sojuszu.
Słuszna i odpowiedzialna decyzja, która otwiera nowe możliwości działania SLD jako partii - tak marszałek Sejmu Marek Borowski określił postanowienie premiera. Zdaniem Borowskiego, Miller będzie mógł skupić się na pracach rządu, "który ma przed sobą kilka niezwykle ważnych spraw".
"To była dla Leszka Millera bardzo trudna decyzja - powiedziała wiceprzewodnicząca SLD i szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska. "Nie sądzę, żeby wyniki sondaży miały wpływ na decyzję premiera. Myślę, że to raczej zadania, które stoją przed rządem: plan Haunsera, akcesja do UE i to wszystko, co nas czeka w najbliższych miesiącach jest dla premiera ogromnym wyzwaniem" - oświadczyła.
Podobnego zdania jest szef klubu SLD, Krzysztof Janik. "Koncentrujemy się na nowym pomyśle na funkcjonowanie klubu i z tego będzie poprawa lub nie notowań SLD, natomiast nie z kadrowych przesunięć" - oświadczył Janik. Powiedział też, że z tego co mu wiadomo, nie było żadnego wewnątrzpartyjnego nacisku na szefa SLD, by zrezygnował z tej funkcji.
O tym, że Miller powinien zrezygnować z kierowania partią mówi się w SLD już od dawna. Dyskusja przybrała na sile kilka dni temu. W poniedziałek jasno w tej sprawie wypowiedział się marszałek Sejmu Marek Borowski: "Leszek Miller powinien zrezygnować z kierowania SLD. Naturalne w obecnej sytuacji byłoby, gdyby premier skupił się na działalności rządowej". O tym, że rozdział funkcji szefa partii i rządu jest pierwszym krokiem do zmian w Sojuszu, mówili też Izabella Sierakowska i Ryszard Kalisz.
Szef klubu SLD Krzysztof Janik widzi to inaczej: "Jakby to była kluczowa sprawa, to już dawno byśmy na to wpadli". Rozdzielenie funkcji premiera i szefa SLD nie poprawi sytuacji - uważa też wicepremier i minister gospodarki Jerzy Hausner. "Przestrzegam przed tą naiwną wiarą" - powiedział.
Sam premier powiedział w poniedziałek, że w sprawie ewentualnej zmiany na stanowisku przewodniczącego partii "Sojusz musi podjąć suwerenną decyzję".
oj, pap