Według dziennika, Rokita jest przekonany, że Rywin nie działał sam i w całej sprawie pełnił jedynie rolę posłańca. Do Agory wysłały go osoby blisko związane z SLD i mające wpływ na kształt przepisów medialnych. Rokita nie wymienia nazwisk, ale z jego analizy wydarzeń z lipca 2002 r. wynika jasno, że chodzi o prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, sekretarza KRRiTV Włodzimierza Czarzastego i ówczesną wiceminister kultury Aleksandrę Jakubowską.
Analizując poczynania premiera Leszka Millera, Rokita podkreśla, że działania Jakubowskiej cały czas cieszyły się jego poparciem, na dodatek już po ujawnieniu afery Rywina to ona właśnie została szefową gabinetu premiera.
Z kolei Agora ani razu nie dała do zrozumienia Rywinowi ani jego mocodawcom, że odrzuca tę ofertę. A to dało im pewność, że ich oferta jest poważnie traktowana. Dlatego też - wskazuje poseł PO - dopiero po jej przedstawieniu po raz pierwszy pojawiły się przepisy, jakich Agora oczekiwała. Wtedy też rząd zaczął rozmawiać tylko z Agorą.
Rokita podkreśla nieformalny tryb tych rozmów oraz "towarzyszącą temu aurę serdeczności i prywatności", np. przekazywanie dokumentów z ręki do ręki bez wymaganych procedur. Wszystko to - zdaniem Rokity - naruszało nie tylko konstytucyjne zasady równości wobec prawa, ale spełniało przesłanki procesu korupcyjnego.
To co zdarzyło się 22 lipca 2002 r. wieczorem w Kancelarii Premiera, już po konfrontacji Michnika z Rywinem, lider Platformy określa mianem poufnego porozumienia o korupcyjnym charakterze. Agora otrzymała wtedy najnowszą wersje projektowanych zapisów ustawy o rtv. Zdaniem Rokity był to efekt "nieformalnego i poufnego porozumienia między przedstawicielami SLD i przedstawicielami Agory, dotyczącego co najmniej kształtu przepisów antykoncetracyjnych". Istotą tego porozumienia miał być nowy, korzystny dla Agory układ sił na rynku mediów elektronicznych, zagwarantowany przez najważniejszą w SLD osobę, bo Leszka Millera.
"Nie ma dowodów, które wskazywałyby, iż elementem tego porozumienia było nielegalne świadczenie pieniężne" - pisze Rokita. - Można więc przypuszczać, że wskutek nagrania korupcyjnej oferty na taśmę, SLD zobowiązało się wypełnić propozycje Rywina za darmo.
Rokita nie chciał rozmawiać z "Rz" o swoim raporcie. Powiedział tylko: "Ten raport wymaga jeszcze sprecyzowania przesłanek do karnej i konstytucyjnej odpowiedzialności następujących osób: Leszka Millera, Roberta Kwiatkowskiego, Włodzimierza Czarzastego, Aleksandry Jakubowskiej oraz Lwa Rywina.
Zdaniem przewodniczącego komisji śledczej Tomasza Nałęcza (UP), jest kwestią do rozstrzygnięcia to, "czy Agora zastawiła pułapkę na pana Rywina, czy rzeczywiście podjęła korupcyjne negocjacje. Fakt nagrania rozmowy świadczy, moim zdaniem, o tym, że była to pułapka zastawiona na Rywina" - uważa szef komisji.
Teza Jana Rokity o tym, że Agora weszła w układ z Lwem Rywinem i SLD, jest tyleż efektowna, co nieprawdziwa - skomentowała zastępca redaktora naczelnego "GW" Helena Łuczywo. Jej zdaniem Rokita ukuł taką teżę, by zwrócić na siebie uwagę i znaleźć się w świetle kamer. To już wie każdy polityk od Leppera począwszy: im większy absurd, tym więcej kamer" - powiedziała. Drugi cel, jaki według niej osiągnął Rokita, to cel niezamierzony. "Rokita jasno mówi każdemu Polakowi, od którego ktoś zażąda łapówki: nie nagrywaj, nie ujawniaj, siedź cicho, bo jak nagrasz, to znaczy, że negocjowałeś łapówkę i wszedłeś w układ. A jak ujawnisz, to znaczy, że chciałeś zbić cenę łapówki. Tak właśnie pisze w swoim raporcie Rokita: Michnik opowiadał o nagraniu, żeby wejść w układ, mieć alibi i nie płacić".
"Rokita pisze, że układ polegał na tym, że Agora pisała petycje do rządu. A co robi obywatel czy przedsiębiorca, jeśli próbuje coś załatwić u władzy? Pisze petycje, dzwoni, podlizuje się i narzuca. Rokita pisze, że rząd przyjął wtedy, w lipcu 2002 r., projekt ustawy bijący w Agorę, bo tak chciał Włodzimierz Czarzasty, który był w układzie i w nim nie był zarazem. Rokita pisze, że z Rywinem układał się zastępca naczelnego +Gazety+ Piotr Pacewicz. Pacewicz w życiu nie widział Rywina na oczy i z nim nie rozmawiał. Dlatego nie wzywała go komisja śledcza. Teraz staje się głównym bohaterem, chyba po to, żeby było ciekawiej" - napisała Łuczywo w oświadczeniu.
"To wszystko jest tak absurdalne, że - mam nadzieję - Rokicie nie uda się zniechęcić Polaków do ujawniania korupcji i odwrócić tego, co się udało w Polsce dzięki mediom, komisji śledczej i sprawie Rywina" - komentuje Łuczywo.
Zbigniew Ziobro (PiS) wytyka raportowi Jana Rokity brak dowodów. To w dużej mierze publicystyka, choć bardzo ciekawa, pełna przypuszczeń i podparta bardzo szczegółowymi faktami. "Wszystkie fakty były wcześniej znane, a teraz zostały poukładane w pewien logiczny ciąg. To bardzo szczegółowe kalendarium zdarzeń pozwala wysnuwać wnioski. My (komisja śledcza) musimy mieć jednak dokument prawny, który da się obronić w sądzie. a w raporcie Rokity jest zbyt dużo dywagacji, przypuszczeń, rozważań - ocenił Ziobro. Dokument, który "będzie wieńczył prace komisji śledczej, w tym odpowiedź na to, kto wchodził w skład grupy trzymającej władzę, musi opierać się na kategorycznych twierdzeniach i twardych dowodach" - podkreślił Ziobro.
Komentując główna tezę Rokity o poufnym porozumieniu SLD i Agory, poseł PiS przyznał, że "z całą pewnością zachowanie Agory w całej sprawie jest wysoce niejasne". Po pierwsze - Agora zdecydowała się ujawnić fakt opinii publicznej dopiero w grudniu. Po drugie - jest oczywiste, że w czasie, kiedy Lew Rywin składał propozycję korupcyjną, kiedy propozycja została nagrana, przedstawiciele Agory toczyli negocjacje z rządem na temat kształtu autopoprawki (do nowelizacji ustawy o rtv), więc w kwestii będącej w interesie biznesowych zamierzeń Agory" - rozważa poseł PiS. Zachowanie Agory musi rodzić nie tylko pytania, ale zasadnicze zastrzeżenia. "Natomiast na ile kategorycznie można będzie tę sytuację ocenić w takich ramach, jakie przedstawił Jan Rokita, to jest kwestia jeszcze otwarta. Komisja nie może pozwolić sobie na publicystyczne dywagacje, ale musi opierać się na twardych dowodach" - powtórzył Ziobro.
em, pap