"Trzeba robić to, do czego człowiek ma głębokie przekonanie. Mam wrażenie, że swoje możliwości w czystej polityce wyczerpałem. Można być rentierem mandatu poselskiego, ja do takich osób nie należę. To nie jest tak, że się obraziłem na politykę. Wybieram coś i myślę, że to jest wybór racjonalny i sensowny. (...) ...nie chciałby uczestniczyć w teatrze cieni", ale zajmować się "rzeczywistą działalnością, taką na której się znam i z której wynika coś konkretnego i sensownego". "Nie miałem takiego poczucia w ciągu ostatnich miesięcy. Oby to się zmieniło" - powiedział Walendziak.
Zaznaczył, że od wielu lat obserwuje polski parlament i ma poczucie, że w polskiej polityce zaczyna obowiązywać zasada: "gorszy pieniądz wypiera lepszy".
Podkreślił, że w przyjaźni rozstaje się z Sejmem i z liderami PiS, szczególnie z prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim, bo to "ważna postać i nadzieja polskiej polityki", ale jeszcze nie wie, czy pozostanie członkiem tej partii. Pytany, czy miał inne poglądy niż kierownictwo PiS, Walendziak odpowiedział wymijająco, że w tej partii "dyskutuje się przy otwartej kurtynie" i on też otwarcie formułował swoje poglądy.
"Trudniej byłoby mi podjąć decyzję, gdybym nie wiedział, kto na moje miejsce wejdzie do polskiego Sejmu. To Jolanta Szczypińska, wiceprezes PiS na Pomorzu, osoba godna zaufania" - oznajmił były poseł.
Walendziak poinformował, że wkrótce zaangażuje się jako menedżer "w ważną inicjatywę na rynku audiowizualnym w Polsce", ale nie ujawnił, co to za przedsięwzięcie tłumacząc, że na razie jest to objęte tajemnicą handlową. Podkreślił jednak, że inicjatywa będzie służyła całemu rynkowi i jakości debaty publicznej w Polsce. Nieoficjalnie wiadomo, że zamierza związać się z Polsatem.
Szef klubu PiS Ludwik Dorn przyznał, że odejście Walendziaka spowodowało "pewną wyrwę, którą będzie trzeba zapełnić", bo był on "bardzo kompetentnym posłem i politykiem. (...) Dzięki jego kompetencji merytorycznej i zręczności politycznej, przez komisję skarbu udawało się przeforsować wiele dezyderatów i opinii szalenie krytycznych wobec rządu" - powiedział szef klubu PiS.
Pytany, co sądzi o słowach Walendziaka, że w ostatnim czasie - a od początku kadencji był posłem PiS - działalność w Sejmie przypominała "udział w teatrze cieni" bez wpływu na rzeczywiste decyzje, Dorn odpowiedział, że Walendziak zrezygnował z polityki; nie było tutaj mowy o krytyce PiS oraz że nic mu nie mówił o swoim niezadowoleniu z funkcjonowania PiS.
"Wiesław mówił, że się wypalił politycznie, że w grę wchodzą względy osobiste i plany życiowe. Każdy może poczuć, że pewnego typu działalności ma dość. Kolega Walendziak zawsze zachowywał się lojalnie i rozstajemy się w poczuciu bardzo dobrej i lojalnej współpracy" - dodał Dorn.
Nieoficjalnie mówiło się, że nie zgadzał się ze strategią braci Kaczyńskich, polegającą na konfrontacji z Platformą Obywatelską.
Wiesław Walendziak był jedną ze znaczących postaci na polskiej scenie politycznej. W opozycji demokratycznej zaczynał działalność przed sierpniem 1980 roku. Po 1989 r. zajął się dziennikarstwem, prowadził w TVP audycje "Bez znieczulenia", a potem związał się z Polsatem. Przełomem w życiu Walendziaka było powołanie go na prezesa TVP SA, którą kierował w latach 1994 - 1996. W 1997 został posłem AWS, a także szefem Kancelarii Premiera Jerzego Buzka. Odszedł wiosną 1999 po konflikcie z wpływowym wtedy wicepremierem Januszem Tomaszewskim.
Mimo młodego wieku Walendziak działał już w kilku partiach. Na przełomie lat 80. i 90. był członkiem ZChN, potem działaczem Partii Konserwatywnej. W 1997 roku był wśród założycieli RS AWS, by w końcu wylądować w SKL. Ze Stronnictwa odszedł wraz z grupą, która sprzeciwiła się sojuszowi tej partii z Platformą Obywatelską i utworzyła Przymierze Prawicy. W 2001 roku, wraz z całym PP, kandydował do Sejmu z list PiS.
em, pap