"Nie będziemy przyjmować skompromitowanych osób pochodzących z SLD oraz skonfliktowanych z tą partią. Od początku zaznaczamy, że nie będzie można u nas liczyć na jakieś korzyści czy stanowiska" - zaznaczyła Sosnowska.
Podkreśliła, że sytuacja, która wytworzyła się po jej odejściu z SLD i wstąpieniu do SDPL, przekonała ją, że dobrze zrobiła, odchodząc z Sojuszu. "Utwierdziłam się, że dobrze robię, bo zaczęły wychodzić +upiory+. Zaczęłam dostawać sms-y z groźbami, prawdopodobnie od moich byłych kolegów. Np. +uważaj co robisz, bo masz rodzinę+. Przesyłano mi również rozszyfrowanie nazwy naszej partii jako +Sojusz Dobrze Pachnących Leserów" - odczytywała z telefonu komórkowego posłanka.
Sosnowska powiedziała, że nie zgłosiła tego policji, ponieważ informacje wysłano jej przez Internet. Jak dodała, odchodząc z SLD, spodziewała się niewybrednych komentarzy, a ten kto jej groził, ma - zdaniem posłanki - "problemy z samym sobą".
Zdaniem posłanki, nową formułę na polskiej scenie politycznej będzie miało przyjmowanie członków do SDPL.
Według Sosnowskiej, wstąpienie w szeregi partii będzie nagrodą, a nowi członkowie formacji będą przyjmowani po uprzedniej rekomendacji i wprowadzeniu przez jedną osobę lub grupę członków. Wcześniej kandydaci będą musieli odbyć staż w organizacji i wykazać się aktywnym działaniem. Podczas stażu będą funkcjonować w SDPL jako "sympatycy", co zdaniem posłanki powinno być wygodne dla osób, które nie chcą mieć przypiętej etykietki politycznej.
Jej zdaniem, współpraca SDPL z SLD jest możliwa, bo jak powiedziała, "nie ma wroga na lewicy".
"Różnic programowych z SLD wielkich nie będzie, podstawowym założeniem będzie jednak realizacja programu, bo głównym powodem mojego odejścia z Sojuszu była niewystarczająca realizacja programu lewicowego. W SDPL będą podobieństwa do brytyjskiej Partii Pracy" - powiedziała.
Sosnowska jest na razie jedynym członkiem warmińsko-mazurskiego SDPL. Zadeklarowała jednak, że partia postara się wyłonić w regionie swoich kandydatów do europarlamentu.
sg, pap