Właśnie Błochowiak jako pierwsza zgłosiła swój raport w formie poprawki na poniedziałkowym posiedzeniu komisji. Pozostali członkowie komisji w kolejności alfabetycznej też mieli zgłaszać poprawki, ale nie zdążyli już tego zrobić, bo raport Błochowiak niespodziewanie został przyjęty. Za jej sprawozdaniem, zgłoszonym w formie poprawki, głosowało w poniedziałek 5 posłów, przeciw było 4.
"Sytuacja jest dziwaczna. Przygotowałem poprawki do raportu, ale nie będę mógł ich zgłaszać" - skomentował poseł SLD Bogdan Lewandowski.
Nałęcz pytał członków komisji, czy na pewno wiedzieli, jakie skutki przyniesie to głosowanie. Zaskoczenie Nałęcza wywołał fakt, iż posłowie, którzy głosowali za raportem Błochowiak, mimo to zgłosili swoje teksty raportów w formie wniosków mniejszości. "Chciałbym tylko państwa posłów Łącznego i Kopczyńskiego zapytać, dlaczego panowie zgłaszają wnioski mniejszości, skoro za idealny uznaliście tekst pani Błochowiak. Proszę o publiczne wyjaśnienie. Trzeba spojrzeć wyborcom i Polsce w oczy i to powiedzieć" - zwrócił się do Kopczyńskiego i Łącznego.
Kapczyński poprosił Nałęcza, by wskazał mu przepis prawa, który zobowiązuje do wyjaśniania, dlaczego tak głosował i dlaczego zgłasza wniosek mniejszości. "Role się panu marszałkowi pomyliły - profesora z przewodniczącym komisji" - skomentował Jerzy Szteliga z SLD.
"W niesławie kończymy prace komisji śledczej" - podsumował Jan Rokita (PO). "Trzeba mówić dzisiaj prostym, szczerym i uczciwym tekstem o tym, co się stało. Kupili po prostu Kopczyńskiego na rzecz tezy, że Rywin był sam. Wprowadzili w upadającym SLD dyscyplinę, w wyniku czego nawet poseł Szteliga, choć przecież wiemy, że ma inne zdanie, ze strachu poparł tezę, że Rywin był sam, a w krytycznym momencie przedstawiciel PSL nie pojawił się na głosowaniu" - powiedział dziennikarzom Rokita. "Ja się czuję głęboko zawstydzony i chcę pomimo wszystko powiedzieć +przepraszam+ wszystkim, którzy przywiązali się do nadziei na lepszą Polskę w wyniku prac komisji śledczej" - oświadczył Rokita.
"Stoimy wobec brutalnej, nagiej rzeczywistości. Doszło do zawarcia porozumienia na gruncie sprawozdania pani poseł Błochowiak i przeciwko temu można się burzyć, można płakać w bezsilnej złości, ale żadne sztuczki na to nie pomogą" - powiedział Nałęcz. Dodał, że czuje się zawstydzony, "że przez SLD, Samoobronę i posła Kopczyńskiego przyjęliśmy sprawozdanie, które jest kpiną".
Nałęcz uważa jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. "Jeszcze jest debata sejmowa i prezentacja wniosków mniejszości. Skoro układy w komisji doprowadziły do przyjęcia tego tekstu, teraz Sejm będzie musiał zdać egzamin z przyzwoitości i poczucia prawdy" - dodał.
"To kpina z prawdy i z faktów, wielki skandal i ponury dzień dla polskiego parlamentaryzmu, to kolejna afera SLD, tylko tym razem popełniona w świetle jupiterów" - tak komentuje wynik głosowania członek komisji Zbigniew Ziobro (PiS). "Kto dzisiaj powie uczciwie, że pani Jakubowska oraz panowie Kwiatkowski i Czarzasty składali spójne zeznania, nie kręcili? To wynika bowiem z raportu pani Błochowiak, że wszystko było O.K. i zgodnie z prawem, a prace komisji śledczej tak naprawdę były zbędne" - wyjaśnił Ziobro. Jak dodał, "papier przyjmie wszystko, ale wnioski z tego nasuwają się same: wielka kompromitacja".
Finał prac komisji śledczej jest nie do przyjęcia i kłóci się z wszelkimi moimi wyobrażeniami o pracy w Sejmie - oświadczył poseł Bogdan Lewandowski (SDPL). Jego zdaniem, przyjęto zły tryb prac nad raportem. "Źle się stało, że w piątek komisja przyjęła uchwałę w sprawie sposobu prac nad sprawozdaniem" - ocenia.
Dopuszczała ona możliwość, że w przypadku przyjęcia całego raportu któregoś z członków komisji jako poprawki, ten tekst stanie się ostatecznym sprawozdaniem komisji, bowiem zgodnie z Regulaminem Sejmu do poprawki nie można już zgłaszać poprawek.
"To niedobra praktyka, jeśli komisja nie może pracować nad sprawozdaniem. Zapewne błąd tkwi w tym nieszczęsnym regulaminie. Ja nie głosowałem za tym rozwiązaniem, ostrzegałem nawet, ale niestety myślę, że tu trochę sam marszałek Tomasz Nałęcz (szef komisji) się zapętlił. Doszło do zupełnie dziwacznej sytuacji, dla dużej części opinii publicznej niezrozumiałej".
"Został popełniony błąd, i kieruję to pod adresem marszałka Nałęcza, że doszło do jakiegoś dziwacznego wysypu, że poszczególni członkowie mieli przygotować sprawozdania" - ocenił.
Lider Samoobrony Andrzej Lepper tłumaczy kolejne zaskakujące poparcie rządzącego układu przez zasiadający w komisji śledczej posła tej partii Jana Łącznego tym, że był to sprzeciw wobec "kombinacji pana Rokity, Nałęcza i Ziobry" zmierzających "do wybielenia pana prezydenta". "A pani Błochowiak wskazuje na pana prezydenta, Michnika i częściowo na premiera" - powiedział.
Lepper twierdzi, że nie było żadnego układu, a dzięki poparciu raportu Błochowiak Samoobrona będzie mogła przedstawić swój raport na forum Sejmu. "My przypuszczamy, że była grupa trzymająca władzę, w której skład wchodzili Jakubowska, Czarzasty, Kwiatkowski i Nikolski. W całą sprawę umoczeni bardzo głęboko są także prezydent Kwaśniewski, Adam Michnik, premier Miller i oczywiście Lew Rywin" - wyjaśnił Lepper. oj, em, pap