"W akcji brali udział m.in. antyterroryści i policyjny negocjator. Po ustaleniu numeru komórki mężczyzny, psycholog zdołał go nakłonić, aby stanął w drzwiach budynku. W tym momencie napastnik został obezwładniony. Ustalamy teraz, jakie motywy nim kierowały" - powiedział Jachimczak.
Sprawcą piątkowej strzelaniny mógł być zdesperowany klient tej instytucji - mówili dziennikarzom świadkowie na miejscu zdarzenia. Według ich relacji, firma udzielała kredytów w tzw. systemie argentyńskim.
Policja nie komentuje tych opinii i na razie nie udziela żadnych informacji o motywach działania mężczyzny, który wtargnął do pomieszczeń funduszu i ranił strzałami w brzuch dwie osoby. Obaj ranni są obecnie operowani.
"Mogę jedynie powiedzieć, że mężczyzna wyglądał na bardzo zdesperowanego" - powiedział rzecznik śląskiej policji komisarz Grzegorz Olejniczak.
Jeden ze świadków zdarzenia powiedział dziennikarzom, że przyjechał do Funduszu, aby upomnieć się o swoje pieniądze. "Wpłaciłem 2,5 tys. zł zaliczki na kredyt mieszkaniowy. Nie wiedziałem wtedy, że to system argentyński. Teraz nie mam ani tych pieniędzy, ani kredytu" - powiedział pragnący zachować anonimowość świadek.
oj, pap