Wyniki te autorka przedstawiła podczas rozpoczętej w piątek w Warszawie dwudniowej ogólnopolskiej konferencji pn. "Szkoła wobec agresji i przemocy".
"Najczęściej do aktów agresji dochodzi w szatni, toalecie, miejscu za szkołą lub na korytarzu. Dziewczęta nie różnią się zbytnio od chłopców, prawie tak samo często uczestniczą w oszukiwaniu nauczycieli, upijaniu się, biciu i niszczeniu przedmiotów" - mówiła Ostrowska.
Z badań wynika, że wśród młodzieży występuje akceptacja zachowań agresywnych w sytuacji ochrony dóbr osobistych, materialnych i moralnych, jawnej niesprawiedliwości, zagrożenia bezpieczeństwa psychicznego, m.in. w przypadku obniżenia poczucia wartości, oraz gdy celem jest zdobycie uznania i statusu.
23 proc. chłopców i 1,2 proc. dziewcząt uważa, że "by coś osiągnąć, trzeba stosować przemoc. Ponad 16 proc. uczniów przyznało, że kupiło lub dostało rzecz pochodzącą z kradzieży, a 3,5 proc. zadeklarowało, że włamało się do czyjegoś mieszkania, piwnicy, strychu lub komórki.
"Agresja w szkole staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Najbardziej widoczna jest między 12. a 16. rokiem życia i tu pojawia się pytanie, czy wyodrębnienie gimnazjum nie było błędem reformy szkolnictwa" - powiedział Aleksander Tynerski z departamentu kształcenia ogólnego, specjalnego i profilaktyki społecznej resortu edukacji.
Jego zdaniem, przyczynami rosnącej agresji wśród dzieci i młodzieży są: niezaspokojenie potrzeb jednostki, nierówne traktowanie uczniów przez nauczycieli, niesprawiedliwy system ocen oraz duże różnice w sytuacji społecznej i materialnej uczniów.
"Skuteczną formą walki z agresją i przemocą w szkole jest profilaktyka, realizowana kompleksowo w całych społecznościach, wśród uczniów, rodziców i nauczycieli. Koncentrowanie się na jednej z tych grup to strata czasu i pieniędzy" - przekonywał Tynerski.
Organizatorem konferencji jest Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu oraz Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno- Pedagogicznej.
ss, pap