Dwóch innych Polaków zostało rannych, są w szpitalu w Bagdadzie.
"W ataku na konwój, w zasadzce zginęły cztery osoby. Dwóch Polaków i dwóch amerykańskich pracowników tej firmy. W tej chwili prowadzone są procedury związane z identyfikacją oraz z przygotowaniem do sprowadzenia zwłok do Polski" - wyjaśnił rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Bogusław Majewski.
Ministerstwo zastrzega, że na tym etapie nie będzie udzielało dodatkowych informacji.
Natomiast PAP, powołując się na swojego korespondenta w Iraku, podaje, że zabici Polacy dawniej służyli w jednostce specjalnej GROM.
***
Fundacja Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM nie zawierała umowy z firmą Blackwater USA - twierdzi gen. Sławomir Petelicki, b. dowódca GROM. Twórca fundacji nie wyklucza jednak, że dwaj zabici w Iraku w sobotę Polacy mogą być dawnymi żołnierzami GROM.
Ostatnio fundacja zawarła w USA umowy na wyjazdy byłych komandosów GROM do Iraku, gdzie mają być ochroniarzami. Petelicki zapewnił, że nie było takiej umowy z firmą Blackwater USA, założoną przez byłych komandosów oddziałów specjalnych marynarki wojennej USA.
"Nie mogę jednak wykluczyć, że zabici mogli być dawnymi żołnierzami GROM, gdyż ostatnio odeszło z tej jednostki w sumie 100 komandosów" - oświadczył Petelicki. Dodał, że któryś z nich mógł sam załatwić sobie pracę w Iraku bez pośrednictwa fundacji. Spytany, czy nie obawia się, że śmierć dwóch Polaków spowoduje, że byli gromowcy nie będą tak chętnie jeździć do Iraku (gdzie mają zarabiać od 5 tys. dolarów), Petelicki odparł: "To ludzie przygotowani na różne sytuacje".
Wiceszef MON Janusz Zemke namawia, by do maksimum ograniczyć zarobkowe wyjazdy do Iraku cywilnych Polaków.
"Każdy, kto w obecnej sytuacji decyduje się na zarobkowy wyjazd do Iraku, musi się liczyć z olbrzymim ryzykiem" - powiedział. Nie miał informacji, czy istotnie zabici byli wcześniej żołnierzami GROM.
Płk Leszek Drewniak z Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM podkreślił, że fundacja nie monitoruje byłych żołnierzy GROM, którzy wyjeżdżają na zagraniczne kontrakty. "My tylko pomagamy im znaleźć pracę" - oświadczył. "Ryzyko przy takich wyjazdach jest zawsze" - przyznał.
***
W marcu zginęło w Faludży w Iraku czterech innych pracowników Blackwater, a ich ciała zostały spalone i zbezczeszczone.
Firma Blackwater USA została założona w 1996 r. przez Erika Prince'a, byłego żołnierza Navy Seal - komandosów marynarki wojennej USA. Zatrudnia głównie byłych żołnierzy. Wyszkoliła ponad 50 tys. osób. Najemnicy pracujący dla Blackwater w Iraku zajmują się m.in. ochroną cywilnych władz Iraku. Firma, wg danych nieoficjalnych, werbuje tysiące ludzi, którzy naprawdę zajmują się nie tylko ochroną obiektów i konwojów, lecz także operacjami specjalnymi.
Od początku operacji w Iraku straciło życie 8 Polaków. Oprócz dwóch pracowników Blackwater USA zginęli: st. chorąży Marek Krajewski, kapitan Sławomir Stróżak, major Hieronim Kupczyk (pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika), starszy szeregowy Gerard Wasielewski oraz dwaj dziennikarze TVP - Waldemar Milewicz i Algierczyk Mounir Bouamrane.
sg, pap