Kutz powiedział w nim, że za najbardziej prawdopodobną hipotezę, kto stoi za aferą Rywina, uważa tę, która mówi o Włodzimierzu Czarzastym i Robercie Kwiatkowskim. Kutz nazwał Kwiatkowskiego "współczesnym politrukiem", "młodym komisarzem partyjnym, który chce zrobić karierę". Uznał też, że prezes TVP jest "strasznie niewrażliwy na kulturę" i "prawdopodobnie prezes, syn wojskowego, też w młodości został odcięty od kultury, wrażliwości estetycznej".
Kazimierz Kutz przekroczył granice dopuszczalnej krytyki, a jego określenia wobec b. prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego były i nieprawdziwe, i obraźliwe - tak sąd uzasadnił nakaz przeprosin byłego prezesa TVP.
Sędzia Małgorzata Kuracka podkreślała w uzasadnieniu nieprawomocnego wyroku, że pozwany, na którym spoczywał ciężar udowodnienia jego słów, nie wykazał ich prawdziwości, ani też nie dowiódł, że działał w interesie społecznym.
Sędzia zwróciła uwagę, że określenie, iż Kwiatkowski "up......a" TVP, to rynsztokowa polszczyzna niegodna pozycji pozwanego. Dodała, że miał on prawo krytykować prezesa TVP, ale ta krytyka musiała się mieścić w określonych ramach.
Kutz zapowiedział apelację i powiedział dziennikarzom, że wycofuje się tylko ze stwierdzenia o braku kultury u ojca Kwiatkowskiego. Kwiatkowski nazwał uzasadnienie sądu miażdżącym dla Kutza i nie wykluczył, że będzie pozywał inne osoby, które się o nim źle wyrażały.
ss, pap