"30 września jestem umówiony z rzecznikiem praw obywatelskich, któremu wręczę odpowiednie pismo wraz z zebranymi podpisami. Dziennie staram się pokonywać 15 km. Przeważnie wędruję za dnia, rzadko nocą. Sypiam w tanich hotelach, noclegowniach dla bezdomnych lub u życzliwych ludzi. Na tę podróż przeznaczyłem wszystkie oszczędności" - powiedział Sobczyk dziennikarzowi PAP.
W 1988 r. w związku z rozwodem sąd odebrał mu mieszkanie i od tego czasu jest bezdomny. W 1995 r. został oskarżony o przywłaszczenie mienia (w kwocie 561 zł) upadłego w połowie lat 90. Zakładu Ubezpieczeń Westa SA, którego był agentem. Dostał za to karę 6 lat pozbawienia wolności. Przesiedział je w zakładzie karnym w Sieradzu. Na przydzielenie zastępczego mieszkania, do którego ma prawo, czeka już blisko trzy lata. Bez echa pozostają jego wnioski o przydział mieszkania.
Sobczyk tak ułożył sobie kończącą się w Warszawie trasę, by na mapie miała ona kształt litery "B". Ma to - według niego - symbolizować bezrobocie, beznadzieję, biedę i bezradność.
ss, pap