Po 5 proc. głosów dostaliby kandydaci: SdPl (spadek o 1 pkt proc.), PSL (minus 4 pkt proc.) i koalicji KPEiR-PLD (wzrost o 2 pkt proc.). Kandydaci UW mogą liczyć na 3 proc., UPR 1 proc., Ogólnopolski Komitet Obywatelski "OKO" - 1 proc. Konfederacja Ruch Obrony Bezrobotnych 1 proc., czy Inicjatywa dla Polski 0,4 proc.
Udział w wyborach do PE, podobnie jak w maju deklaruje 45 proc. ankietowanych, 23 proc. raczej nie weźmie (spadek o 4 pkt proc.), a 32 proc. nie wie czy pójdzie głosować (wzrost o 4 pkt proc.).
Sondaż zrealizowano metodą wywiadów telefonicznych w dniach 4-8 czerwca na 1019-osobowej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków.
***
Według badań prof. Elżbieta Illasiewicz-Skotnickiej, socjolog zajmującej się stosunkiem Polaków do Unii Europejskiej, frekwencja w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego wyniesie 30-35 proc.
Illasiewicz-Skotnicka, która pracuje w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej oraz PAN, powiedziała, że frekwencji w tych wyborach nie będzie sprzyjać m.in. "bardzo nieszczęśliwa data", czyli to, że wypadają one w czasie długiego weekendu. Z kolei - jak zaznaczyła - aktywności w wyborach do PE sprzyjać ma m.in. efekt nowości, czyli chęć uczestniczenia w czymś, co dzieje się po raz pierwszy.
Według niej, aktywności w eurowyborach może sprzyjać także to, że Polacy są bardzo niezadowoleni z funkcjonowania demokracji w naszym kraju. Mają nadzieję, że prawodawstwo unijne, a więc i Parlament Europejski, wymusi poprawę tego stanu rzeczy.
Ponadto - jak powiedziała Illasiewicz-Skotnicka - w ostatnich dwóch miesiącach nastąpił zdecydowany wzrost zaufania do Unii jako instytucji, wzmocnienie akceptacji dla polskiego członkostwa i poprawa oceny przygotowania naszego kraju do wykorzystania wynegocjowanych warunków członkostwa.
Frekwencji - jej zdaniem - może też sprzyjać poprawa sytuacji gospodarczej w kraju i ustąpienie nieakceptowanego kierownictwa rządu.
Podkreśliła, że niechęć do aktywnego udziału w wyborach nie powinna być interpretowana jako wyraz sprzeciwu wobec członkostwa. Argumentowała, że w wielu krajach członkowskich, wysokiej akceptacji i zadowoleniu z członkostwa towarzyszy niska frekwencja w wyborach do PE.
Frekwencji nie będzie natomiast sprzyjać m.in. niezrozumienie sensu wyborów do PE, niepowodzenie komitetów obywatelskich, utożsamianie wyborów do PE z prawyborami do parlamentu narodowego oraz bardzo ograniczona kampania informacyjna na temat Parlamentu Europejskiego. Inne czynniki, które mogą negatywnie wpłynąć na frekwencję, to brak akceptacji dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej oraz odrzucenie wszelkiej aktywności politycznej - 10-15 proc. z nas z zasady nie chodzi na wybory.
Według wyników badań przytoczonych przez Illasiewicz-Skotnicką, zaledwie 17 proc. Polaków uważa się za wystarczająco poinformowanych przed wyborami do PE. Dla porównania, przed ubiegłorocznym referendum akcesyjnym, za wystarczająco poinformowanych uważało się 57 proc. z nas.
Jak wykazały badania, chcemy, aby polscy parlamentarzyści w Strasburgu zajmowali się głównie sprawami Polski; byli uczciwi; nastawieni na realizację spraw krajowych; realizowali program swojej partii; mieli krajowe doświadczenia ale również, żeby mieli zdolność poszukiwania i osiągania kompromisu. Chcemy również, aby w pierwszym rzędzie reprezentowali interesy obywateli polskich (87 proc.), a jedynie 8 proc. chce, by realizowali interesy wszystkich obywateli UE.
Zarówno Illasiewicz-Skotnicka, jak i prowadzący spotkanie prezes Klubu Dziennikarzy Europejskich Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Marek Sarjusz-Wolski, uznali kampanię wyborczą w mediach za żenującą i nieudolną.
Badanie monograficzne "Opinie i oczekiwania społeczeństwa polskiego związane z wyborami do Parlamentu Europejskiego" zrealizował OBOP na zlecenie UKIE. Badanie przeprowadzono na przełomie maja i czerwca, na reprezentatywnej próbie ogólnopolskiej.
em, pap