Opisując dzień porwania Kadri powiedział, że do chwili obecnej nie wie, jak napastnicy wtargnęli do biura. "Byliśmy z Jurkiem (Kosem) w biurze. Nagle zobaczyłem pięć uzbrojonych w karabiny maszynowe osób, które rzuciły nas na ziemię i związały nam ręce. Zostaliśmy wrzuceni do samochodów. Ja byłem w jednym, Jurek w drugim. Ręce miałem związane kablem od magnetowidu" - relacjonował Kadri. "Udało mi się rozplątać kabel i gdy zobaczyłem żołnierzy amerykańskich - naprawdę miałem szczęście - którzy akurat mieli wypadek, na łuku drogi wyskoczyłem z samochodu" - opowiadał.
Kadri kilkakrotnie dziękował wszystkim, którzy okazali mu pomoc w Iraku oraz tym, którzy przyczynili się do jego powrotu do kraju. "Dziękuję rodzinie, pracownikom Biura Ochrony Rządu w ambasadzie, którzy okazali mi dużo serca i pomocy. Duży ukłon w stronę pana Adama Sęka (szefa specjalnej misji w Iraku), który zaopiekował się mną pod koniec mojego pobytu" - powiedział.
Podkreślił, że wcześniej w Iraku został z własnej woli. "Chciałem pomóc w śledztwie. Byłem o to także proszony przez iracką policję, ambasadę i wojsko. Na komisariacie rozpoznałem jednego z porywaczy. Czułem się w obowiązku pomóc. Cieszę się, że jestem cały i zdrowy z rodziną, resztę można puścić już w niepamięć" - mówił.
Zdaniem szefa polskiej misji specjalnej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych (CPA) w Bagdadzie Adama Sęka, który przyleciał z Kadrim, powodem porwania było najprawdopodobniej wymuszenie okupu.
"Rozumiem go, jeśli wyraża żal i ubolewanie, że nie mógł przyjechać razem z kolegą. On uciekł pierwszy i zwiększył szanse na bezpieczeństwo pana Kosa" - dodał.
W czwartek charge d'affaires ambasady RP w Bagdadzie Tomasz Giełżecki, który przyleciał z Jerzym Kosem poinformował, że Radosław Kadri wróci tą samą trasą w pierwszym możliwym terminie. Podkreślił, że w Bagdadzie "panują nienormalne warunki życia, przemieszczania się i możliwości opuszczania kraju."
Na początku miesiąca w Bagdadzie porwano dwóch pracowników przedsiębiorstwa budownictwa przemysłowego Jedynka Wrocławska. Kierownikowi projektu Radosławowi Kadriemu udało się uciec. Kosa, wraz z trzema uprowadzonymi Włochami, tydzień później odbili z rąk porywaczy Amerykanie. Czterech Włochów zostało uprowadzonych 12 kwietnia. Jednego z nich porywacze zabili, gdy włoski rząd odrzucił żądanie wycofania wojsk z Iraku.
em, pap