Zanim zostanie złożone doniesienie, firma chce "ściągnąć procesowe dowody" przestępstwa z Iraku. Chodzi o kasetę z nagraniem wideo. Abu Media, iracki pracownik jednej z polskich firm, mówi tam o chęci nastraszenia pracowników Jedynki. Z wypowiedzi tej wynika, że sytuacja podczas najścia na biuro w Bagdadzie wymknęła się spod kontroli i dlatego doszło do porwania. "Czekamy też na zeznania współpracownika Abu Medi, który miał podczas przesłuchania przez iracką policję powiedzieć iż, inspiracja do napadu wyszła od konkurencyjnej dla nas polskiej firmy" - dodał prezes Jedynki.
Baszniak nie chciał wymienić nazwy tej firmy. Powiedział, że w Iraku jest, oprócz Jedynki, tylko jedna polska firma, więc "wszyscy wiedzą o jakie przedsiębiorstwo chodzi". "Nie wiem, czy faktycznie ta polska firma zorganizowała całe przestępstwo, aby nas wystraszyć i zmusić do opuszczenia Iraku. O tym zdecyduje sąd. Według mnie jednak dowody są dość poważne" - mówił Baszniak.
Poinformował, że zawiadomienie o przestępstwie będzie złożone najprawdopodobniej w środę, w prokuraturze warszawskiej, która zajmuje się przestępstwami dotyczącymi obrotu międzynarodowego.
Na początku czerwca z biura Jedynki, znajdującego się na obrzeżach Bagdadu uprowadzeni zostali jego dyrektor Jerzy Kos oraz jego współpracownik Radosław Kadri. Kadriemu udało się uciec z samochodu porywaczy. Kos został uwolniony przez amerykańskich żołnierzy 8 czerwca wraz z trzema uprowadzonymi jeszcze w kwietniu Włochami. Kos i Kadri od kilku dni są już w Polsce.
Baszniak powiedział też, że docierają do niego informacje, iż porywaczom wcale nie chodziło o Kosa. "Ponoć to ja miałem być porwany. Nie wiem, jak było naprawdę, ale z racji naszych kontraktów często bywam w Iraku. Byłem przed porwaniem i miałem być za kilka dni. Więc nie wykluczam, że faktycznie chodziło o mnie" - powiedział prezes Jedynki Wrocławskiej.
ss, pap