Dzięki pieniądzom Kobylańskiego o. Rydzyk buduje w Toruniu nowe studio swojej telewizji Trwam, jeden z największych obiektów tego typu w Polsce. Zastrzegający anonimowość toruński architekt ocenia koszt inwestycji na co najmniej 43 mln zł. Lepper był u Kobylańskiego w Urugwaju już cztery razy. Jak twierdzi sam Kobylański - brał od niego pieniądze.
Dziennikarz gazety podążył tropem tego potężnego sponsora do Ameryki Łacińskiej. - Było dla mnie jasne, że Kobylański nie będzie chciał rozmawiać z "Gazetą Wyborczą" - pisze dziennikarz.
O biografii i majątku Jana Kobylańskiego krąży wiele legend. Według jednej z wersji w 1942 r. trafił na Pawiak, a następnie przeszedł przez obozy koncentracyjne Auschwitz, Mauthausen, Gusen i Dachau. - "A może był w obozie kapo albo ma jakąś inną czarną przeszłość? Skąd miał pieniądze tuż po wyzwoleniu? Dlaczego z tyloma Niemcami utrzymuje stosunki tu, w Ameryce, i w Europie?" - zastanawia się Leopold Biłozur, były bliski współpracownik Kobylańskiego.
Po wojnie Kobylański trafił do Austrii, potem do Włoch, błyskawicznie dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju. Nie ma na to dowodów, ale wszystko wskazuje, że za pomocą siatki Odessa, wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników. W tym czasie krajem rządził krwawy dyktator gen. Alfredo Stroessner, który udzielał schronienia nazistowskim zbrodniarzom wojennym - informuje dziennik. Kobylański został zaufanym Stroessnera i pomnożył swój majątek dzięki intratnemu kontraktowi z pocztą państwową na druk znaczków. Pod koniec lat 60. przeniósł się do sąsiedniego Urugwaju, gdzie mieszka do dziś. W latach 80. zajął się działalnością polonijną. Przez dziesięć lat był nawet honorowym konsulem RP. Z funkcji tej usunął go Władysław Bartoszewski - podaje gazeta.
Gdy w 2001 r. Kobylański chciał odwiedzić w Chicago prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala, na granicy zatrzymały go amerykańskie służby imigracyjne. "Jakaś kurwa doniosła na mnie, że w czasie wojny byłem niemieckim +feldfebel+" - oburzał się potem urugwajski milioner. Przepuszczono go po wstawiennictwie Moskala. Jak się udało nam ustalić, urzędnicy imigracyjni zadali mu dwa pytania: czy należał kiedykolwiek do organizacji nazistowskiej? Czy prowadził kiedykolwiek działalność antysemicką? Niestety, reszta dokumentacji jest utajniona - twierdzi gazeta.
Tymczasem lider Samoobrony Andrzej Lepper zaprzecza tym informacjom. Zapowiedział, że poprosi Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wyjaśnienie tej sprawy. - W artykule "GW" jest tyle prawdy na mój temat, co w tym, że "wczoraj przyleciałem z Księżyca do Gdańska" - powiedział.
"Cały czas czekam, że jeżeli ja jestem przestępcą i tutaj prałem jakieś pieniądze z Urugwaju, to mną już powinien się zająć prokurator. I ten artykuł zostanie skierowany do ABW, żeby te służby się zajęły tym. To już dzisiaj przygotowujemy, żeby ABW zajęło się tym, kiedy to ja byłem, jakie pieniądze brałem, musimy to wyjaśnić" - powiedział Lepper na konferencji prasowej w Gdańsku. Podkreślił, że z Kobylańskim widział się osobiście tylko jeden raz około dwa lata temu podczas spotkania w Senacie z przedstawicielami Polonii. Szef Samoobrony dodał również, że nigdy nie był też w Urugwaju.
em, pap