Jak powiedział po zamkniętych obradach komisji jej przewodniczący Józef Gruszka (PSL), podczas czwartkowego przesłuchania p.o. szefa Agencji Wywiadu Andrzeja Derlatki nie udało się uzyskać m.in. odpowiedzi na pytanie, dlaczego oficerowie wywiadu skopiowali zawartość "teczki" Belki, którą oglądali pod koniec marca br. w Instytucie Pamięci Narodowej. Komisja chce to wyjaśnić na następnym posiedzeniu 14 lipca, kiedy mają być przesłuchiwani ci oficerowi.
Sam Derlatka odmówił wypowiedzi dla dziennikarzy.
"Mamy tylko wstępne ustalenia" - powiedział Konstanty Miodowicz (PO). Dodał, że komisja nie wyklucza, że mogło dojść do nieprawidłowości przy zaglądaniu do "teczki". Według niego, komisja nie wezwie w tej sprawie samego premiera; wezwie zaś byłego szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego.
Bogdan Lewandowski (SdPL) mówił, że oficerowie mogą sięgać do materiałów wywiadu w IPN i z "teczką" Belki zapoznali się oni w IPN, ale w sprawie są wątpliwości.
Zbigniew Wassermann (PiS) przypomniał, że informacje z "teczki" wyszły "na zewnątrz" i mówił o nich b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. "Dla nas jest ciekawe: czy to skorzystanie (z +teczki+ Belki - PAP) miało taki charakter, żeby to upublicznić i +rozegrać+ tym, czy też było to działanie rutynowe" - oświadczył.
Gruszka dodał, że także w 2001 r. ówczesny UOP przeglądał "teczkę" Belki i nawet ją wypożyczył z IPN do siebie; nie wiadomo, na czyje polecenie. Według Gruszki, kopie wykonane przez AW wiosną tego roku zostały zwrócone do IPN.
W maju "Rzeczpospolita" napisała, że Agencja Wywiadu (AW) zwróciła się do IPN o wypożyczenie "teczki" założonej Belce przez służby specjalne PRL. Siemiątkowski tłumaczył wtedy, że służby dokonują rutynowego sprawdzania osób, które mają zająć najważniejsze stanowiska w państwie, ale odmówił podania, na czyje zlecenie działał. Jak napisała gazeta, premier był zaskoczony informacją o wypożyczeniu "teczki", o czym dowiedział się od dziennikarzy.
W końcu maja prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że 29 marca zwrócił się do ówczesnego szefa AW, by udzielił mu informacji, czy w związku z zamiarem desygnowania Belki na premiera zachodzą okoliczności, które mogą mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski. 6 kwietnia otrzymał odpowiedź, że w świetle posiadanej przez Agencję wiedzy nie ma żadnych problemów, by nie desygnować Belki na stanowisko premiera.
W maju, przy okazji debaty nad expose Belki, były polityk SLD Mariusz Łapiński powiedział, że Belka był współpracownikiem służb specjalnych PRL. "Ostatnio, podczas spotkania prezydium klubu FKP i SLD, zapytałem Janika: co z lustracją Marka Belki. Usłyszałem, że Marek Belka przyznał się, że był współpracownikiem służb specjalnych. Byliśmy bardzo zdziwieni. Nie wiem, jak ta sprawa się dalej potoczyła i jakie oświadczenie złożył premier Marek Belka" - relacjonował Łapiński. Szef SLD Krzysztof Janik temu zaprzeczył.
Nie byłem tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL - oświadczył wtedy sam premier. Siemiątkowski mówił zaś, że teczka Belki składa się z materiałów zbieranych "na osobę", a nie "przez osobę".
ss, pap