Ponadto ksiądz ma zakaz prowadzenia samochodu przez trzy lata oraz musi wypłacić rodzinie dziecka 5 tys. zł nawiązki.
Wyrok jest prawomocny i nie podlega apelacji. Obrońcy księdza zapowiedzieli jednak kasację orzeczenia.
Taki sam wyrok zapadł w tej sprawie w grudniu ubiegłego roku w Sądzie Rejonowym w Strzyżowie. Apelację od wyroku sądu I instancji złożył wówczas obrońca oskarżonego.
W opinii sądu, spowodowanie wypadku przez oskarżonego, który jechał z nadmierną prędkością i nie zachował ostrożności, jest bezsporne. Nie ulega wątpliwości także to, że ksiądz zbiegł z miejsca wypadku i zostawił żyjącą jeszcze dziewczynkę bez pomocy. Sędzia podkreślił, że jedynie bezwzględna kara pozbawienia wolności może jawić się w oczach społeczeństwa jako kara sprawiedliwa.
Do wypadku doszło w maju 2002 roku w miejscowości Połomia, na trasie Rzeszów-Barwinek. Z ustaleń prokuratury wynika, że dziecko zostało potrącone przez dwa samochody. Kierowcy pierwszego samochodu nie udało się ustalić i śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Drugi samochód prowadził ksiądz Tadeusz N., proboszcz parafii w jednej z podkarpackich wsi. Duchowny najechał na leżące na jezdni dziecko, ale nie zatrzymał się i nie udzielił ofierze pomocy. Ustalono, że Ania żyła jeszcze około kilkunastu minut po wypadku.
W czasie procesu przed strzyżowskim sądem ksiądz przyznał się jedynie do nieudzielenia pomocy dziecku. Twierdził, że dziewczynka wypadła spod kół ciężarówki jadącej tuż przed jego samochodem. Jednak biegli wykluczyli taką możliwość. Zdanie biegłych potwierdziły zeznania świadków. W ostatnim słowie ksiądz wyraził wówczas żal i ubolewanie. Natomiast na rozprawy w procesie apelacyjnym Tadeusz N. nie stawiał się.
ss, pap