Rotfeld, który był gościem wtorkowego "Salonu Politycznego" radiowej Trójki, uważa że powstanie warszawskie to "ostatnia sprawa, w której osoba typu Eriki Steinbach powinna zabierać głos i instrumentalizować ją dla swoich własnych potrzeb na użytek wewnętrzny w Niemczech".
Wiceszef MSZ jest zdania, że Steinbach zorganizowała spotkanie dlatego, że próbuje znaleźć uzasadnienie dla swojego projektu stworzenia w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Rotfeld podkreślił, że każdy naród, w tym Niemcy, mają prawo, a wręcz obowiązek pamiętania o swoich najbliższych, o ich cierpieniach, ale dodał, że kiedy się już o tym mówi, to dobitnie trzeba podać, jaki był powód wypędzeń, jak do nich doszło.
"Takie proste prawdy są przemilczane: że to hitlerowskie Niemcy dokonały napaści nie tylko na Polskę, ale na większość państw Europy i dokonały nie mających zupełnie precedensu w historii zbrodnii ludobójstwa" - powiedział Rotfeld.
Według niego, jeżeli Steinbach udało się przekonać niemiecką opinię publiczną, że miała czyste intencje organizując spotkanie poświęcone powstaniu warszawskiemu, to świadczy to tylko o "pewnej inteligencji tych, którzy zorganizowali tę imprezę".
"Nie mam wątpliwości co do czystości intencji wielu osób, które zostały zmanipulowane i świadomie włączone przez Erikę Steinbach, po to, żeby jej inicjatywa zyskała w Niemczech poparcie. Ona potrzebowała tych ludzi" - dodał wiceszef MSZ.
Rotfeld zaznaczył, że jest w Niemczech wielka liczba ludzi dobrej woli, którzy mają poczucie odpowiedzialności i poczucie winy za czyny narodu niemieckiego. Jego zdaniem, kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który przybędzie 1 sierpnia na polskie obchody 60. rocznicy powstania warszawskiego "ma pełną świadomość całej delikatności i uwrażliwienia Polaków w tej kwestii i chciałby, aby jego wizyta była bardzo ważnym momentem".
Wiceszef MSZ uznał za skandal użycie w jednej z kanadyjskich stacji telewizyjnych sformułowania "polski obóz koncentracyjny" na określenie hitlerowskiego obozu zagłady w Treblince.
Według niego, w wielu środowiskach na Zachodzie utrwaliło się przekonanie, iż można używać takiej nazwy i wynika to "z braku kwalifikacji, nieznajomości realiów, ale bardzo często ze złej woli. Rotfeld uznał, że przechodzenie do porządku nad tego typu zachowaniem jest nie tylko niewłaściwie, ale bardzo szkodliwe.
Wiceszef MSZ poinformował, że polska ambasada w Ottawie wystosowała już protest. Powiedział też, że są już i będą dalsze protesty kanadyjskiej Polonii w tej sprawie.
Zdaniem Rotfelda, najwłaściwszą drogą, aby każdy taki przypadek piętnować, są przede wszystkim działania Polonii skierowane do społeczeństwa kanadyjskiego, a nie angażowanie rządu w protest przeciwko "wybrykom czy niestosownym zachowaniom szefów prywatnych stacji".
Wiceminister spraw zagranicznych wydał już zalecenie, aby wezwać ambasadora Kanady w Warszawie i poinformować go o stosunku władz polskich do tej sprawy. Rotfeld zgodził się z opinią szefa Instytutu Pamięci Narodowej Leona Kieresa, że mówienie o polskich obozach zagłady to kłamstwo oświęcimskie, czyli przestępstwo ścigane w wielu krajach.
ss, pap