W akcji gaśniczej ucierpiało czterech strażaków, jeden ma cięższe obrażenia, a trzech lekkie. "Ciężej ranny strażak został uderzony w brzuch butlą z olejem lub smarem. Przebywa obecnie w szpitalu, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - poinformował rzecznik małopolskiej straży pożarnej kpt. Andrzej Siekanka. Pozostali strażacy odnieśli lżejsze obrażenia: jeden podtruł się dymem, drugi skręcił nogę, trzeci zranił rękę.
Ogień w hurtowni przy ul. Makuszyńskiego w Nowej Hucie pojawił się w czwartek przed godz. 18. Gasiło go ponad 230 strażaków z całego województwa małopolskiego. Czarny słup dymu był widoczny z odległości kilku kilometrów. Ze względów bezpieczeństwa zamknięto okoliczne ulice.
Właściciel hurtowni powiedział dziennikarzom, że znajdowały się tam metalowe części, ale opakowane w kartonowe pudła, stąd taka siła ognia i dym. Pytany o straty, powiedział, że same części kosztowały około 18 mln zł.
Hurtownia była położona w okolicy, gdzie znajdują się inne tego rodzaju obiekty. Wieczorem porywisty wiatr przeniósł ogień na sąsiedni magazyn oleju. Strażacy przegrupowali tam swoje siły i udało się im uchronić przed pożarem położony obok kolejny magazyn, z 15 tys. opon.
Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Ustali je specjalna komisja. Za wcześnie jeszcze na ostateczne oszacowanie strat. "To był poważny pożar, na razie trudno spekulować, co było jego przyczyną" - zaznaczył Siekanka.
em, pap