"W normalnej sytuacji trzeba najpierw przejść przez instancje w danym kraju" - powiedział Pawelka. Jednak - jego zdaniem - z różnych wypowiedzi wyraźnie wynika, "że polskie sądy będą oddalać wszystkie roszczenia". Dlatego też wypędzeni zwrócą się równocześnie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, "żeby nie tracić czasu".
"A wtedy zobaczymy, jakimi środkami polityka będzie oddziaływać na niezawisłość sądów" - powiedział Pawelka, który jest zarazem przewodniczącym ziomkostwa Ślązaków.
W rozmowie z agencją dpa Pawelka powiedział, że Powiernictwo analizuje też możliwość zwrócenia się Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, ponieważ - zdaniem wypędzonych - Polska narusza prawo Unii Europejskiej.
Pawelka odrzucił postulowane przez przewodniczącą Związku Wypędzonych Erikę Steinbach wypłacenie wypędzonym odszkodowań przez rząd Niemiec. "Sprawiałoby to wrażenie, że wypędzeni są chciwi na pieniądze" - powiedział.
Ponadto, zdaniem Pawelki, takie rozwiązanie oznaczałoby "zrezygnowanie z części prawa do ojczyzny", a prawo to oraz własność są powiązane.
Obawy, że Polacy będą musieli opuszczać swe domy z powodu roszczeń wypędzonych, Pawelka uznał za nieuzasadnione. "Otwarte kwestie powinno się rozstrzygać polubownie" - powiedział i dodał, że na Śląsku jest wiele podupadłych gospodarstw, które wypędzeni chcieliby odbudować. "Ale państwo polskie nie pozwala im na to" - oświadczył Pawelka i dodał, że nie ma już wcale wielu wypędzonych, którzy mogliby wysunąć roszczenia.
Zdaniem Pawelki, państwo polskie powinno przeprosić za wypędzenia. "Chcemy sygnału, że państwo, które popełnia takie przestępstwo w świetle prawa międzynarodowego, nie może po prostu przejść nad tym do porządku dziennego" - oświadczył Pawelka w rozmowie z dpa.
ss, pap