"Przed komisją śledczą ani nie broniłem, ani nie oskarżałem premiera. Głosy, że jestem do kupienia za 1600 zł i że przyznanie emerytury ma związek z moimi zeznaniami przed komisją śledczą, są obrzydliwe i po prostu mnie zdumiewają. Sam byłem przez długi czas dziennikarzem, a teraz mam ochotę jak najgorzej mówić o tym dziennikarzu, który to napisał" - powiedział Sulik.
Dodał, że nie pamięta, czy decyzję o przyznaniu emerytury przez premiera otrzymał przed czy już po przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą. "Nieprawdą natomiast jest to, że w moich zeznaniach broniłem premiera Millera. Raczej z tego, co mówiłem na podstawie rozmowy z Adamem Michnikiem, wypływało coś innego" - powiedział Sulik.
"Adam Michnik przekonał mnie, że fakt, że ostre przepisy przeciwko koncentracji mediów znalazły się w projekcie ustawy (o rtv) było bezpośrednią inicjatywą premiera Millera. Wcale go nie broniłem ani specjalnie nie oskarżałem. Aczkolwiek zgadzałem się z tymi poglądami, które raczej przypisywały całą historię premierowi" - powiedział Sulik.
Przypomniał, że z wnioskiem do premiera o przyznanie mu emerytury wystąpiła KRRiT. W styczniu 2002 roku ówczesny jej przewodniczący Juliusz Braun wystąpił w imieniu całej Rady (m.in. Brauna, Czarzastego, Sellina, Halbera) do premiera Leszka Millera o przyznanie Sulikowi takiego świadczenia.
Bolesław Sulik prawie całe życie spędził na emigracji w Wielkiej Brytanii, pracując w zagranicznych mediach. Pierwszą pracę "etatową" w Polsce miał jako przewodniczący KRRiT. Dlatego po zakończeniu I kadencji Rady w 1999 roku został złożony wniosek o przyznanie mu emerytury specjalnej przez premiera "za pracę na rzecz rozwoju polskiego radia i telewizji, w związku z brakiem uprawnień do polskich świadczeń emerytalnych".
Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek oświadczyła, że Bolesław Sulik otrzymał dożywotnią emeryturę po tym, jak ona ponownie w imieniu Rady w 2003 roku zwróciła się z taką prośbą do premiera. Dodała też, że jej zdaniem Sulikowi należy się takie wsparcie.
"Wiem, że pismo jeszcze do premiera Jerzego Buzka w sprawie emerytury dla Sulika po raz pierwszy napisał ówczesny przewodniczący KRRiT Juliusz Braun. Premier Buzek przyznał rentę specjalną m.in. pani Alicji Grześkowiak, natomiast osobie otaczanej powszechnym szacunkiem, czyli Bolesławowi Sulikowi, o ile wiem, odmówił" - dodała.
Powiedziała, że kiedy została przewodniczącą Krajowej Rady Juliusz Braun osobiście prosił ją, aby pamiętała o Suliku i złożyła pismo do premiera o nadanie mu emerytury specjalnej. "Zrobiłam to" - oświadczyła.
Doniesienia "Rz" Waniek określiła jako "nierzetelne dziennikarstwo".
Dyrektorka gabinetu przewodniczącej KRRiT Anna Szydłowska- Żurawska powiedziała, że zdaniem Rady długoletni jej przewodniczący zasługiwał na przyznanie takiego świadczenia i jest to emerytura jak najbardziej uzasadniona.
Dodała, że w 1999 rok Sulik sam wystąpił do premiera o przyznanie takiej emerytury, ale otrzymał negatywną odpowiedź. Na kolejny wniosek przewodniczącego Brauna w 2002 roku nie było pisemnej odpowiedzi. "Dostaliśmy tylko telefon, że jest to rozważane, sprawdzane" - wyjaśniła Szydłowska-Żurawska.
Ponownie ta sprawa powróciła w 2003 roku, na przełomie sierpnia i września. "Zmieniła się wówczas przewodnicząca, skład Rady i Danuta Waniek jako przewodnicząca KRRiTV wystąpiła ponownie w imieniu całej Rady do premiera Leszka Millera, żeby podjął jakąś decyzję w stosunku do Sulika" - powiedziała Szydłowska-Żurawska.
Dodała, że po jakimś czasie (jesień 2003 roku) KRRiT dostała odpowiedź z kancelarii premiera, a konkretnie od jej szefa Marka Wagnera, że została podjęta decyzja o przyznaniu emerytury dla Sulika. "To nie są jakieś niezwykłe pieniądze, to normalna emerytura, taka jaka obowiązuje w naszym kraju" - zaznaczyła Szydłowska-Żurawska.
ss, pap