Sierocki w TVP robił, co chciał. Miał świetne układy z poprzednimi szefami - Sławomirem Zielińskim i Robertem Kwiatkowskim, więc był bezkarny. To on decydował, który z polskich artystów będzie pokazany na antenie Jedynki, który wystąpi na festiwalu w Sopocie i Opolu. Wystarczyło jedno jego słowo, a artysta po prostu znikał z ekranu. Od niego zależało więc być albo nie być artysty czy wytwórni - opisuje dziennik.
Według "Faktu", nic więc dziwnego, że przez środowisko muzyczne jest znienawidzony, ale zarazem hołubiony. Zagraniczne koncerty, wyjazdy promocyjne i płyty w nieograniczonej ilości to tylko niektóre ze stosowanych form "odwdzięczania się" za częste emitwanie utworów. Media sugerowały, że Sierocki przyjmował łapówki za umieszczenie artystów i zespołów na liście występujących na festiwalach. Krążył podobno nawet cennik za te "uprzejmości" dyrektora. Ale Siercokiemu tego nie udowodniono - zaznacza "Fakt".
Gazeta twierdzi, że kandydatem na stanowisko Sierockiego jest Maciej Chmiel, obecnie współwłaściciel studia telewizyjnego Casablanca.
em, pap