Balicki pozwie "Nie"

Balicki pozwie "Nie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister zdrowia Marek Balicki poinformował we wtorek, że pozwie do sądu tygodnik "Nie".
Jego zdaniem ostatnie publikacje w tygodniku przekroczyły granice debaty publicznej, naruszyły jego dobra osobiste oraz podważyły zaufanie do niego jako senatora, lekarza i osoby pełniącej funkcję publiczną. Redakcja "Nie" wyraziła nadzieję, że sprawa rzeczywiście zakończy się w sądzie.

"Publikacje w +Nie+ są kłamliwe, manipulujące i wprowadzające w  błąd czytelników. Jestem zmuszony do podjęcia takich kroków. W tej chwili zbieram materiały, żeby jak najszybciej przygotować moje wystąpienie wobec informacji zawartych w tygodniku" - powiedział Balicki.

W numerze tygodnika "Nie" datowanym na 12 sierpnia napisano m.in., że w 1998 r. Zakład Opieki Zdrowotnej Lecznica Fundacja Zdrowie, którego dyrektorem był Balicki, zarabiał dzięki umowom podpisanym z publicznym Wojewódzkim Szpitalem Dziecięcym przy ul. Niekłańskiej w Warszawie.

Według "Nie" statutowym celem Fundacji Zdrowie była pomoc szpitalowi. Jednak Fundacja prowadziła konkurencyjną działalność wobec niego: przeprowadzała odpłatne badania, rehabilitacje, a  nawet operacje na sprzęcie należącym do szpitala. Za te usługi pobierała opłaty od pacjentów. Dodatkowo, w opinii tygodnika, Fundacja wynajmowała od szpitala pomieszczenia. Opłaty za wynajem były zaskakująco niskie - 1 zł za metr kwadratowy miesięcznie.

Według "Nie" Balicki odpowiedzialny jest również za  nieprawidłowości finansowe, do jakich doszło w Szpitalu Bielańskim w Warszawie (m.in. zakupy sprzętu z pominięciem ustawy o  zamówieniach publicznych). Obecny minister zdrowia był dyrektorem szpitala w latach 1999-2001.

Minister powiedział PAP, że wolność słowa jest dla niego wartością nadrzędną, ale w momencie, gdy media ją ewidentnie przekraczają, sprawę powinien rozstrzygnąć sąd.

"Zdaję sobie sprawę, że w stosunku do polityków stosuje się +inne miary+ niż do osób nie pełniących funkcji publicznych. Nie znaczy to wcale, że można bezkarnie podważać zaufanie do nich. Jeśli taki przypadek ma miejsce, a właśnie ma, i to we wszystkich ostatnich publikacjach w +Nie+ na mój temat, to pozostaje tylko wystąpienie na drogę sądową" - powiedział Balicki.

"Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć taką nadzieję (na proces -  PAP), ponieważ w sądzie pokażemy wszystkie dowody, wezwiemy świadków, udowodnimy, że każde słowo napisane w gazecie jest prawdziwe" - powiedział PAP zastępca redaktora naczelnego "Nie" Przemysław Ćwikliński. "Liczymy, że jeśli sąd będzie wnikliwy, to  wyjdą jeszcze inne sprawki pana ministra" - dodał.

Balicki dodał, że nikt z dziennikarzy tygodnika nie próbował z  nim rozmawiać, nie dostał od redakcji żadnego pytania, żadnego wystąpienia o potwierdzenie faktów. "To mi się chyba nigdy nie  zdarzyło w moich kontaktach z mediami" - powiedział.

"Teraz nie mam czasu na zajmowanie się obroną dobrego imienia, ale muszę" - dodał Balicki. Zaznaczył, że wszystkie materiały, których ujawnienie nie narusza dóbr innych osób oraz tajemnic służbowych, zostaną przedstawione. "Jakieś zasady muszą w Polsce przecież obowiązywać" - powiedział.

ss, pap