Rafał Jędraszyk zaginął w maju 2002 roku. Wyprawę do Turcji dokładnie zaplanował, na mapach zaznaczył miejsca, do których chciał dotrzeć. W listach opisywał m.in. klasztory, w których nocował. Jego najbliżsi (Krystyna i Artur Jędraszyk oraz dwaj koledzy Rafała, Mariusz Karpiński i Dominik Jarząbek - PAP) będą podróżować wzdłuż wyznaczonej przez niego trasy.
Matka zaginionego planowała podróż do Turcji już półtora roku temu. "Kiedy umarł jej mąż w kwietniu tego roku, zwróciła się do mnie o pomoc. Powiedziała, że przyrzekła mu przed śmiercią, że pojedzie na miejsce i sprawdzi, co stało się z ich synem" - wyjaśnił w rozmowie z PAP prezes Fundacji im. Brata Alberta Tadeusz Zaleski, który współpracował korespondencyjnie z zaginionym studentem i jest w stałym kontakcie z rodziną.
Najbliżsi Rafała dostali od władz kościelnych z Krakowa listy polecające do wspólnot chrześcijańskich na terenie Turcji. "Z tego, co wiemy, jego ostatnie noclegi były w klasztorach chrześcijańskich w Turcji Wschodniej" - powiedział Zaleski.
Dodał, że planują także dotrzeć do wiosek, w których Rafał się zatrzymywał, i do ludzi, z którymi rozmawiał. "Są to tereny, do których turyści z Europy nie docierali m.in. z powodu wojny domowej z Kurdami. Mieszkańcy tych wiosek musieli go zapamiętać" - powiedział.
W poszukiwanie studenta zaangażowane były ambasady polskiej w Turcji oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych - nie udało się im jednak ustalić, co stało się z Rafałem. Rodzina uważa, że mógł zostać napadnięty - miał przy sobie cenne przedmioty (kamerę, aparat fotograficzny). "Nie wykluczają też sprawy politycznej. Rafał interesował się ludobójstwem Ormian. Turcja się do tego nie przyznaje, nie chce uznać tych faktów" - podkreślił Zaleski.
Rafał miał wrócić ze swojej podróży 25 lipca 2002 roku. Rodzice czekali do końca wakacji, później telefonicznie próbowali ustalić miejsce jego pobytu. Gdy się to nie udało, zwrócili się o pomoc do polskich służb.
ss, pap