W marszu ulicami Szczecina spod siedziby armatora przed Urząd Wojewódzki przeszło ponad 500 osób. Wśród nich byli marynarze, w tym kapitanowie żeglugi wielkiej, pracownicy lądowi PŻM, rodziny marynarzy - żony i dzieci, matki chrzestne statków armatora. Do manifestacji dołączyli też przedstawiciele lokalnych ugrupowań politycznych, w tym LPR, PiS i PO, byli związkowcy "Solidarności", a także przedstawiciele Komitetu Protestacyjnego Stoczni Szczecińskiej. Demonstranci skandowali m.in.: "Ręce precz od PŻM". Nieśli ze sobą transparenty: "Nieudacznicy! Po +stołki+ do Kulczyka", "Chcemy utrzymać miejsca pracy".
Przemawiając przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego, przewodniczący Komitetu Obrony PŻM Bogusław Marciniak powiedział m.in., że działania Komitetu to wyraz troski o dalszy los firmy. Odwołanie zaś jej dyrektora określił mianem "bezprawnego".
"To nie obrona dyrektora, lecz firmy, bo to odwołanie zapoczątkuje lawinę zdarzeń, która może zakończyć się upadkiem i w konsekwencji likwidacją miejsc pracy" - powiedział Marciniak. Dodał, że wiele firm państwowych - takich jak Polskie Linie Oceaniczne, Transocean, Dalmor, Odra i Gryf - związanych z gospodarką morską, po ingerencji rządu i próbach nieudanych prywatyzacji, upadło. Podkreślił, że jedynie PŻM dobrze prosperuje.
"To jest łakomy kąsek dla politykierów i różnych nieudaczników. Przyjedzie ktoś w teczce i rozwali firmę" - powiedział Marciniak.
Szef resortu skarbu odwołał Brzezickiego z funkcji dyrektora w miniony czwartek. MSP zarzuciło mu, że sprzedał pięć lat temu udziały w kilku spółkach, nie czekając na wyrażenie zgody lub sprzeciwu przez resort. Brzezicki argumentuje, że wystąpił z procedurą o zgodę na zmiany własnościowe, jednak resort nie ustosunkował się do nich w wymaganym, 30-dniowym terminie.
Dlatego Brzezicki nie przyjął odwołania, uznając decyzję o nim za wadliwą i niezgodną ze stanem faktycznym. Decyzji nie przyjęła także Rada Pracownicza i nie wyznaczyła tymczasowego kierownika firmy, czego domagało się ministerstwo. Firmą nadal więc kieruje Brzezicki. MSP uznało, że dyrektorowi nie przysługuje prawo sprzeciwu wobec decyzji ministra.
Brzezicki pełni funkcję dyrektora naczelnego PŻM od sześciu lat. Na początku jego dyrektorowania firma przeżywała kryzys finansowy. Po wprowadzeniu przez niego programu naprawczego kondycja przedsiębiorstwa zaczęła się poprawiać. Zlikwidowano m.in. zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń i podpisano umowę na budowę nowych statków. Obecnie flotę PŻM stanowią 72 masowce, 4 chemikaliowce i dwa promy. Firma zatrudnia ponad 3 tys. pracowników.
em, pap