Jak powiedział Sochański, prokurator przychylił się w ten sposób do wniosku obrony o wstrzymanie wykonania kary. W uzasadnieniu prokurator podkreślił, że czyn, jakiego dopuścił się Marek był incydentalny, a od jego popełnienia minęły ponad dwa lata. W tym czasie skazany przestrzegał zasad porządku prawnego i nie dopuścił się żadnego przestępstwa.
Marek publikował na początku 2001 r. w "Wieściach Polickich" artykuły, w których sugerował m.in., że naczelnik wydziału promocji Urzędu Gminy w Policach Piotr Misiło osiągnął to stanowisko nieuczciwie oraz że nadużył go do celów prywatnych. Misiło prowadził prywatną agencję reklamową i - jak twierdził Marek - firma ta przejęła zlecenia od gminy na produkcję różnych druków. Twierdził, że promocyjna działalność naczelnika ogranicza się głównie do autopromocji. Urzędnik wytoczył mu proces i go wygrał, a sąd nakazał Markowi przeproszenie Misiły. Dziennikarz jednak odmówił, sąd odwiesił więc wykonanie kary. Odroczono je jednak na pół roku ze względu na stan zdrowia żony skazanego. W piątek dziennikarz miał się stawić w szczecińskim areszcie.
Sprawa Marka poruszyła środowisku dziennikarskie. W jego obronie stanęli murem koledzy z ogólnopolskich mediów. Odbył się nawet spektakularny protest, podczas którego dziennikarskie sławy dały się na godzinę zamknąć w wystawionej na widok publiczny klatce. Uważano nie tylko, że za podobne przestępstwa nie powinno karać się więzieniem, ale że dziennikarz padł ofiarą lokalnej sitwy, co ostatecznie okazało się nieprawdą.
em, pap