"Ja nie mogę sprzeniewierzyć się prawdzie, nie mogę sprzeniewierzyć się Ewangelii i nie mogę sprzeniewierzyć się walce o Polskę, o sprawiedliwość, o los przyszłych pokoleń. Z tego mnie Bóg rozliczy i z tego, co uczyniłem, będę przed nim odpowiadać" - podkreślił proboszcz parafii św. Brygidy.
Jego kazanie było kilkanaście razy przerywane długimi oklaskami wiernych, którzy tłumnie przybyli na niedzielną mszę.
Ks. Jankowski przyznał, że staje przed wyborem, czy nadal ma służyć Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i wiernym, czy "poddać się presji wrogów i wbrew prawdzie i sprawiedliwości zamilknąć i poddać się misternie knutej intrydze".
"Uważałem i uważałem nadal, że jest poniżej mojej godności tłumaczenie się z bzdurnych insynuacji prasowych. Ale jeżeli te same insynuacje powtarza się jako argument w ważnych decyzjach i powiela się kłamstwo bez nawet odrobiny chęci sprawdzenia faktów, to muszę się odezwać i nazwać kłamstwo - kłamstwem i draństwo - draństwem" - powiedział ks. Jankowski.
Metropolita gdański ks. arcybiskup Tadeusz Gocłowski rozpoczął w tym tygodniu przygotowanie procedury ewentualnego odsunięcia ks. Jankowskiego z funkcji proboszcza parafii św. Brygidy. Przyczyną takiej decyzji metropolity wobec prałata Jankowskiego ma być demoralizacja młodzieży i infamia, czyli utrata dobrego imienia. Dwóch kapłanów wskazanych przez arcybiskupa ma w najbliższym czasie rozmawiać z ks. Jankowskim o możliwości dobrowolnej rezygnacji przez niego z zajmowanej funkcji w kościele św. Brygidy.
Ks. Jankowski przypomniał podczas kazania treść notatki z października 1983 r., sporządzonej przez ówczesnego sekretarza Episkopatu Polski ks. biskupa Bronisława Dąbrowskiego po rozmowie z gen. Czesławem Kiszczakiem. Hierarcha kościelny napisał wówczas, że minister spraw wewnętrznych skarżył się, iż ks. Jankowski jest "czupurny i stwarza razem z ks. Popiełuszką trudności kierownictwu politycznemu (...) a Episkopat powinien nie tylko uspokoić, ale usunąć ich ze stanowisk".
"Dziś zastanawiam się, czy historia zatoczyła aż tak wielkie koło, że chce się wypełnić swoisty +testament+ komuny ?"- pytał prałat Jankowski.
Prałat wyraził przekonanie, że jego sprawa to atak wymierzony w Kościół. "Gdy raz rozłupie się skałę, monolit, wbijając klin, będzie wiadomo, że tędy droga i tak należy postępować w przyszłości". Zaapelował o modlitwę, aby Bóg "tchnął mądrość w serca i otworzył oczy tym wszystkim, którzy chcą wydawać swe sądy o innych. +Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni+" - powiedział ks. Jankowski.
Tłumaczył, że wbrew medialnym informacjom, nigdy nie pozwalał na picie alkoholu przez młodzież na plebanii, ani też nie tolerował sprzecznego z moralnością zachowania ministrantów. Dodał, że wśród nich byli i tacy, którym daleko do ideału, a on chciał im pomóc. "Gdyby św. Jan Bosko żył w dzisiejszych czasach też pewnie okrzyknięto by go pedofilem i rozwodzono nad tym, że zadaje się z łobuzami i marginesem i przygarnia do Kościoła zdemoralizowaną młodzież".
Ks. Jankowski zaprzeczył też, aby posiadał jakikolwiek majątek. "Nigdy nie akceptowałem +bylejakości+ w tym co robię i się tego nie wstydzę. To nie jest kwestia manifestowania bogactwa, to raczej kwestia odbijania się od szarości i stereotypów" - dodał.
Po mszy na placu przed kościołem odbył się wiec w obronie ks. Jankowskiego z udziałem ok. 200 wiernych. Wezwano podczas niego do zbierania podpisów popierających proboszcza parafii św. Brygidy. Szef Komitetu Obrony Polskości, Kościoła i Ks. Prałata Henryka Jankowskiego Bogusław Duffek zapowiedział wystosowanie w przyszłym tygodniu do metropolity Gocłowskiego "zdecydowanego i stanowczego protestu". Duffek liczy, że podobne kroki podejmą też różne organizacje i stowarzyszenia. W najbliższą niedzielę ma się odbyć kolejna manifestacja w obronie ks. Jankowskiego. ss, pap