Kapusta mówił też o opiniach prokuratorów, że to służby specjalne wmanewrowały prokuraturę w sprawę zatrzymania 7 lutego 2002 r. ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Notatkę ówczesnego p.o. szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego mówiącą o możliwości zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego państwa jeśli PKN Orlen przedłuży kontrakt z firmą J&S, otrzymała 7 lutego ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Przekazała ją Stefańskiemu, a ten 8 lutego skierował ją do PA.
17 września Stefański oświadczył przed komisją śledczą, że przekazując do Prokuratury Apelacyjnej notatkę UOP, nie sugerował, co dalej należy zrobić w tej sprawie. Tymczasem Kapusta kilkakrotnie podkreślał w środę, że 8 lutego wydał polecenie zabezpieczenia materiałów dotyczących kontraktu PKN Orlen z firmą J&S na podstawie treści notatki UOP z 7 lutego i rozmowy telefonicznej ze Stefańskim z 8 lutego 2002 r.
Kapusta zaznaczył, że z notatki i rozmowy ze Stefańskim wynikało, iż należy pilnie podjąć czynności wobec uzasadnionego podejrzenia popełniania przestępstwa. Zauważył, że pomiędzy rozmową telefoniczną, a pismem przewodnim dołączonym do notatki, którą Stefański przesłał do PA, był dysonans.
Według Kapusty, w rozmowie Stefański polecił mu "podjęcie pilnych czynności" związanych z notatką UOP, czego nie było w piśmie. Prokurator zeznał też, że "niejednokrotnie w rozmowie padało więcej, niż mieliśmy w dokumentach". "Tak było przy sprawie notatki" - powiedział.
Kapusta stwierdził również, że notatka UOP dawała podstawę do wszczęcia śledztwa. Tymczasem zarówno Stefański, jak i Piwnik zeznali przed komisją śledczą, że notatka ta nie wskazywała na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Stefański powiedział w środę PAP, że zarzuty Kapusty są "bzdurne". Poinformował, że w trybie pilnym zwrócił się do szefa komisji śledczej, aby go niezwłocznie ponownie wezwano na przesłuchanie.
"Absolutnie takich sytuacji nie było, o których mówi prokurator Kapusta. Próbuje wybielić siebie kosztem innej osoby. (...) Żadnych poleceń nie wydawałem. Jeśli to miało być pilnie załatwione, to dlaczego notatka została przekazana 8 lutego, a nie 7 lutego. Mogłem to i 7 lutego zrobić. Uważałem, że to nie jest pilne" - powiedział.
Stefański stwierdził, że gdyby on miał wydawać polecenie, aby zabezpieczyć dokumenty, "to wydałbym takie polecenie prokuraturze okręgowej w Płocku, która jest na miejscu". Podtrzymał swą ocenę, że notatka UOP nie dawała podstaw do wszczęcia postępowania, co - jego zdaniem - "absolutnie potwierdziło się później".
Kapusta powiedział też, że po zatrzymaniu Modrzejewskiego, prokuratorzy wyrażali opinie, iż prokuratura została wmanewrowana przez służby specjalne w sprawę tego zatrzymania.
Prokurator zeznał, że 7 lutego 2002 r. Stefański zadzwonił do niego i powiedział mu, iż są skargi na bezczynność Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie dotyczącej ujawnienia przez Modrzejewskiego poufnej informacji z czasów, gdy był szefem IX NFI. Kapusta dodał, że sądzi, iż skarżył się UOP.
7 lutego Modrzejewski został zatrzymany przez UOP na kilka godzin. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu zarzutu w prokuraturze w sprawie ujawnienia ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji, że cena sprzedaży jednej akcji spółki Izolacja SA, należącej do IX NFI, będzie wyższa niż 270 zł - został zwolniony.
Kapusta powiedział też, że usłyszał od jednego z prokuratorów, iż prokuratura okręgowa była 7 lutego "bombardowana informacjami ze strony UOP, że Modrzejewski ucieknie za granicę".
"Wtedy (luty 2002), nawet w Prokuraturze Apelacyjnej, wyrażana była opinia - nie tylko przeze mnie, także przez innych prokuratorów - że zostaliśmy w tę sprawę - mówiąc krótko - wpuszczeni" - powiedział Kapusta.
Siemiątkowski odrzucił w rozmowie z PAP sugestie, że służby specjalne mogły wmanewrować prokuraturę w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego. Oświadczył, że kontakty UOP z prokuraturą miały charakter "formalny", a z dniem, gdy prokuratura postawiła zarzut Modrzejewskiemu, urząd przestał być stroną w tej sprawie.
Pod koniec przesłuchań Kapusta powiedział, że od pewnego czasu, zwłaszcza w trakcie wyjazdów do prokuratury katowickiej, towarzyszą mu te same osoby. Nie wyklucza, że jest to dla niego zagrożenie.
Pytany przez Zbigniewa Wassermanna (PiS), czy coś się zmieniło w jego pracy i czy czuje się obecnie zagrożony, Kapusta powiedział, że ma wrażenie, iż w trakcie podróży do Katowic (gdzie jeździł składać zeznania w śledztwie w sprawie nieprawidłowości związanych z zatrzymaniem b. prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego) miał "odpowiednie towarzystwo". "W obie strony towarzyszyły mi te same osoby, które zresztą pozdrawiały mnie uśmiechem" - opowiadał Kapusta.
em, pap