Jak powiedział Marcin Rosołowski z biura prasowego urzędu, decyzję wydano po konsultacji z prawnikami urzędu. Według nich, nie zostały spełnione wymogi wynikające z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, m.in. informacja o organizowaniu targów nie została zgłoszona 14 dni wcześniej do urzędu miasta. "Nie dostarczono także opinii policji, straży pożarnej i innych wymaganych podmiotów, o których mówi ustawa" - tłumaczył Rosołowski. Jak dodał, prawnicy z ratusza uznali, że "zapisy ustawy są podstawą do uznania tej imprezy za masową".
Tymczasem organizator targów firma Pink Press oświadczyła w środę wieczorem, że "do chwili obecnej" (faks dotarł do o godz. 21:11) ta decyzja "nie została doręczona zgodnie z postanowieniami Kodeksu postępowania administracyjnego, mającymi w tym przypadku zastosowanie".
Niedoręczenie decyzji "w lokalu jednostki organizacyjnej, do rąk osoby uprawnionej do odbioru pism, skutkuje brakiem mocy wiążącej decyzji administracyjnej" - napisali organizatorzy targów w faksie do Komendy Stołecznej Policji.
Zdaniem Pink Press, dopóki jakakolwiek decyzja nie zostanie skutecznie doręczona, nie wywołuje ona skutków prawnych - stąd też - twierdzą organizatorzy targów - "jakiekolwiek działania policji lub też służb wykonujących lub też powołujących się na rzekomą decyzję Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy, będą działaniami bezprawnymi i będą rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa lub też miasta".
"Myślę, że targi są imprezą masową w rozumieniu przepisów. Dla mnie pytanie brzmi: czy urząd miasta stosuje te same kryteria wobec wszystkich imprez masowych. Śmiem twierdzić, że nie. Tu widzę problem" - powiedział znany adwokat Radosław Baszuk. "Jest to pewnego rodzaju akcyjność. Generalnie władze miasta nie są tak rygorystyczne wobec imprez masowych" - dodał.
"Chodzi tu o pewnego rodzaju wojnę prezydenta miasta ze swobodami obyczajowymi. Bez wątpienia zakazałbym tego makabrycznego pomysłu bicia rekordu świata, co jest głęboko niesmaczne i nie ma nic wspólnego z erotyką" - powiedział Baszuk.
Podzielił pogląd, że w kategoriach prawa polskiego "seksualne mistrzostwa" można określić "czerpaniem korzyści finansowych z cudzego nierządu". Zawiadomienie o popełnieniu przez organizatorów Eroticonu 2004 tego przestępstwa przedstawiciele urzędu miasta skierowali do prokuratury.
"Jestem przeciwnikiem tej imprezy, nie wezmę w niej udziału, natomiast mam wrażenie, że jest tutaj naciągane prawo, jeżeli chodzi o zakazywanie tej imprezy" - powiedział PAP znany prawnik, Robert Smoktunowicz. "Co do samych +seksualnych mistrzostw+ - póki to robią ludzie dorośli, z pełną świadomością, to niestety trudno w to ingerować. To nie jest przestępstwo" - dodał.
Rzecznik prasowy targów Eroticon 2004 Krzysztof Garwatowski powiedział PAP (przed oświadczeniem Pink Press), że organizatorzy oficjalnie nic jeszcze nie wiedzą o wydanym zakazie. "Z tego, co do nas dotarło od dziennikarzy, władze miasta wydały nie tyle zakaz organizowania Eroticonu, co imprezy masowej. Targi nie są imprezą masową w rozumieniu ustawy" - oświadczył.
Dodał, że organizatorzy będą jednak odwoływać się od tej decyzji, a targi rozpoczną się w czwartek w południe. Pytany, czy odbędą się seksualne mistrzostwa świata, odparł: "z całą pewnością będziemy realizować film pod tytułem +Seksualne mistrzostwa świata+".
Targi Eroticon 2004 mają rozpocząć się w czwartek i potrwają do 10 października. Organizowane w ich trakcie "seksualne mistrzostwa świata" polegają na odbyciu przez biorące w nich udział "zawodniczki" stosunków seksualnych z jak największą liczbą partnerów. Organizatorem targów jest firma, specjalizująca się m.in. w publikacjach pornograficznych - Pink Press, która bicie rekordu określa jako "sesję filmową".
em, pap