Emerytowany obecnie oficer wywiadu w pozwie złożonym do Sądu Okręgowego w Warszawie żąda od PAP przeprosin i 5 tys. zł zadośćuczynienia. Złożył też do warszawskiego Sądu Rejonowego prywatny akt oskarżenia wobec Nowaka-Jeziorańskiego za tę samą wypowiedź. Nie ma jeszcze terminu tego procesu.
PAP, która uważa pozew za bezpodstawny, żąda jego oddalenia. W piśmie do sądu agencja zwróciła uwagę, że dziennikarz zacytował tylko "subiektywną wypowiedź" Nowaka-Jeziorańskiego, której "nie da się zweryfikować w kategoriach prawdy lub fałszu".
W poniedziałek autor depeszy - Łukasz Starzewski - zeznał przed sądem, że wiernie zacytował tamtą wypowiedź b. szefa RWE. Edytor tej depeszy w PAP - Jacek Utliński - mówił zaś: "człowiek, który dowiaduje się, że był inwigilowany, ma prawo użyć mocnych słów, które w mojej opinii nie były obraźliwe, lecz miały charakter oceny".
Po rozprawie Czechowicz pokazywał dziennikarzom dokument, w którym - jak twierdził - Nowak-Jeziorański w 1965 r. wystawiał mu pozytywną opinię przy przyjmowaniu do pracy w RWE. Na uwagę dziennikarzy, że dyrektor RWE wtedy nie wiedział przecież, że jest on agentem służb PRL, Czechowicz odparł: "A co to zmienia? Przedtem nie byłem prymitywny?". Spytany, czy osoba inwigilowana nie ma prawa ostro oceniać tego, kto ją inwigilował, Czechowicz odparł: "Jeśli to ocena rzetelna, nie mam nic przeciw temu".
Czechowicz oświadczył też, że Nowak-Jeziorański chce go zdezawuować "jako świadka, który zna jego prawdziwą przeszłość okupacyjną". Czechowicz podtrzymuje, jakoby Nowak-Jeziorański był w czasie wojny z ramienia hitlerowców zarządcą mienia pożydowskiego. Nowak-Jeziorański wiele razy mówił, że odczuł na sobie działania służb PRL, m.in. w postaci "fałszywek" o rzekomej współpracy z hitlerowcami, które podrzucano jego wrogom, a którzy - jak powiedział - "chcieli w nie wierzyć i dalej kolportowali jako autentyki".
Te właśnie "fałszywki" były podstawą ataku w 2001 r. szefa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala na Nowaka- Jeziorańskiego, którego oskarżył on o kolaborację z hitlerowcami podczas wojny. Sprawę tej "fałszywki" bada pion śledczy IPN, o co w 2001 r. wystąpił sam Nowak-Jeziorański po oskarżeniach Moskala.
"Prawomocnie zakończyliśmy już sprawę rzekomej współpracy Nowaka- Jeziorańskiego z okupantem, stwierdzając, że nie ma nawet cienia dowodu na taką współpracę" - powiedział we wrześniu tego roku szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza. Dodał natomiast, że nadal trwa ustalanie osób odpowiedzialnych za tę prowokację.
"Ja się nie boję; nic nie wiem o śledztwie IPN w tej sprawie" - powiedział w poniedziałek Czechowicz, pytany o to przez PAP.
Kolejna rozprawa 21 lutego 2005 r.
em, pap