Za przyjęciem projektu, zgłoszonego przez grupę senatorów, głosowało 38 senatorów, przeciw było 23, a 15 wstrzymało się od głosu.
Projekt ustawy trafi teraz do Sejmu.
Zgodnie z projektem, zarejestrowanie związku w USC będzie wiązało się z nabyciem wielu uprawnień, głównie o charakterze ekonomicznym, m.in. prawa do dziedziczenia po zmarłym partnerze i prawa do ubiegania się na wniosek partnera pozostającego "w niedostatku" o alimenty już po wyrejestrowaniu związku. Projekt ustawy nie przewiduje (choć pierwotnie przewidywał) możliwości wspólnego opodatkowania partnerów. Będą mieli prawo natomiast ustanowić wspólność majątkową.
Zarejestrowanie związku nie będzie miało uroczystego charakteru, partnerzy nie będą składać przysięgi, nie będą też mogli przyjąć jednego nazwiska. W rozwiązaniu związku nie będzie uczestniczył sąd; wymagane będzie jedynie złożenie oświadczenia woli. Po upływie 6 miesięcy rozwiązanie związku się uprawomocni.
Senatorowie, przyjmując poprawki, zdecydowali, że osoba pozostająca w związku partnerskim będzie mogła zasięgać informacji i odwiedzać partnera przebywającego w szpitalu, co więcej będzie mogła podejmować decyzje o sposobie jego leczenia.
Osobom pozostającym w związku partnerskim przyznano również prawo do odbierania korespondencji partnera, a także prawo do odmowy składania zeznań w charakterze świadka na zasadach dotyczących małżonków.
Senatorowie wykreślili zapis, że uczestnikami związku są osoby "prowadzące lub zamierzające prowadzić wspólne gospodarstwo domowe". Nie zgodzili się ponadto na określenie wewnętrznych relacji w związku.
Ustawa nie dopuszcza adopcji ani przysposabiania dzieci przez takie związki, ale nie zakazuje wychowywania dzieci jednego z partnerów, który żyje w związku z inną osobą tej samej płci. Senatorowie odrzucili poprawkę, która umożliwiałaby partnerowi, który nie posiada władzy rodzicielskiej, reprezentowanie dziecka.
Doprecyzowano także, że nie może zawrzeć małżeństwa ktoś, kto uczestniczy w rejestrowanym związku osób tej samej płci.
Projekt ustawy, pod którym podpisało się 36 senatorów, powstał pod patronatem Marii Szyszkowskiej (SLD), która opracowywała go razem ze środowiskami gejów i lesbijek.
Senator oceniła, że przyjęcie projektu to "początek budowania tolerancji w Polsce".
"Ponieważ telewizja i radio publiczne nie spełniają ustawowej misji szerzenia edukacji, a edukacja szkolna i uniwersytecka bardzo podupadła, wobec tego uważam, że prawo jest jedynym środkiem, dzięki któremu możemy zbudować jakieś właściwe rozwiązania w Polsce i kształtować świadomość" - powiedziała dziennikarzom Szyszkowska po głosowaniu.
Pytana, jak ocenia szanse projektu w Sejmie zapowiedziała, że "przystąpi z grupą osób do dokładnego przemyślenia, w jaki sposób podziałać na świadomość posłów, jak również na świadomość dziennikarzy pism regionalnych". Bowiem, jej zdaniem, właśnie dziennikarze pism regionalnych mogą wywrzeć nacisk na posłów ze swych okręgów, by ci głosowali za uchwaleniem ustawy.
Przeciwnego zdania jest Adam Biela (LPR), który uważa, iż regulacja ta nie tylko "burzy istniejący ład społeczny, lecz jest wręcz wymierzona przeciwko osobom, którym miała pomóc".
Przeciwnych ustawie jest około 300 kierowników USC. Do Sejmu trafiły protesty od nich, w których deklarują, powołując się na sumienie, że w urzędach, którym szefują, nie będą rejestrować związków osób tej samej płci. Akcję tę zainicjowało Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi z Krakowa.
Szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na Rzecz Kultury w Polsce Szymon Niemiec ocenił decyzję Senatu jako "ogromny sukces polskiej demokracji".
Jest to pierwszy, bardzo trudny i ważny krok ku normalności tego kraju. Przed nami jeszcze długa i ciężka droga, ale najważniejszy krok został zrobiony. To ogromna zmiana" - powiedział Niemiec.
Jego zdaniem, w Polsce jest około 600 tys. osób homoseksualnych, które byłyby zainteresowane rejestrowaniem swoich związków w Urzędzie Stanu Cywilnego.
Wreszcie dostrzeżono, iż homoseksualiści, z racji swojej tożsamości, nie korzystają z wielu praw należnych innym - tak prof. Magdalena Środa skomentowała decyzję Senatu.
"Praktycznie wszędzie na świecie w krajach, w których demokracja osiągnęła pewien poziom, dostrzega się, że niektóre grupy społeczne żyją jak gdyby na marginesie i nie korzystają z pełni praw" - powiedziała prof. Środa, pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn.
Dobrze, że te sprawy zaczyna się i u nas wreszcie regulować - dodała. "Polska również dostrzegła fakt, że homoseksualiści, jedynie z tego powodu, że są homoseksualistami, nie korzystają z praw większości. Chodzi tu np. o prawo do dziedziczenia majątku po kimś, z kim spędziło się kawałek życia" - oceniła prof. Środa.
Jej zdaniem, pozytywny jest fakt, że Polacy zaczynają mówić o zjawisku homoseksualności nie tylko jako o orientacji seksualnej, ale jako o pewnym typie tożsamości.
"Wreszcie dostrzega się też, że ludzie nie mogą być dyskryminowani z powodu posiadania tożsamości innej, niż większość społeczeństwa" - podkreśliła prof. Środa.
Szanse powodzenia projektu ustawy w Sejmie oceniła jednak jako niewielkie. "Mamy teraz niedobry okres. Projekt stanie się zapewne pretekstem do różnego rodzaju wyborczych deklaracji" - zaznaczyła.
ss, pap