Według stenogramu z tajnego piątkowego posiedzenia, Miller spotkał się z Kulczykiem i pytał go, czy powoływał się on na prezydenta w czasie rozmowy z Władimirem Ałganowem. Natomiast podczas jawnych zeznań zapewniał, że pytał o to w czasie rozmowy telefonicznej przeprowadzonej ok. połowy października.
Jak wynika z tajnego stenogramu, b. premier nie był pewien, gdzie się spotkał z Kulczykiem. "Albo w (Polskiej - PAP) Radzie Biznesu, albo przy jakiejś okazji w kancelarii; nie jestem pewien" - mówił. "W jakiej kancelarii?" - spytał Giertych. "Premiera" - odparł Miller.
"To pan był z panem Kulczykiem w Kancelarii Premiera w październiku 2004, tak?" - pytał dalej Giertych.
"Panie przewodniczący, nie jestem pewien gdzie się spotkałem. Mogę to ustalić. Natomiast mogę panu potwierdzić, że takie spotkanie miało miejsce. No a w trakcie tego spotkania zadałem to pytanie, czy Jan Kulczyk powoływał się na prezydenta, w oparciu o znaną notatkę, i uzyskałem odpowiedź, że nie, że się nie powoływał" - odpowiedział b. premier w piątek podczas tajnych zeznań.
Następnego dnia, na posiedzeniu jawnym powiedział, iż "może powiedzieć z całą pewnością", że od 2 maja tego roku, a więc od dnia złożenia przez niego urzędu Prezesa Rady Ministrów, do 27 listopada br. "nie był ani razu w Kancelarii Premiera".
"Byłem natomiast w Kancelarii Premiera 27 listopada, 30 listopada i 1 grudnia (...) żeby zapoznać się ze stenogramami" z posiedzeń rządu o które pytała komisja - podkreślił.
Rozbieżności w zeznaniach Millera stały się powodem złożenia przez Romana Giertycha (LPR) wniosku, aby komisja zawiadomiła o popełnieniu przestępstwa przez b. premiera. Przestępstwo miałoby polegać na składaniu fałszywych zeznań i mataczeniu. Komisja w przyszłym tygodniu zdecyduje, czy złożyć takie zawiadomienie do prokuratury.
Według tajnego stenogramu, Miller pytany przez Giertycha powiedział, że odnosi wrażenie, iż spotkał się z Kulczykem "krótko po opublikowaniu notatek" (co nastąpiło 21 października). Powiedział też, że spotkanie mogło mieć "przypadkowy charakter".
Miller nie wiedział, ile trwało spotkanie z Kulczykiem. "Nie wiem, to zależy gdzie ono było, czy było..." - mówił premier.
"To tryb warunkowy, mówimy o zdarzeniu sprzed 6-ciu tygodni. Niech pan nie żartuje z nas" - podsumował Giertych.
Dopytywany, gdzie odbyło się spotkanie, b. premier powiedział, że nie chce wprowadzać komisji w błąd. "Nie odmawiam (odpowiedzi na pytanie), natomiast staram się trzymać faktów i pan mnie nie zmusi do tego, żebym kłamał" - powiedział premier. Indagowany dodał, że spotkanie odbyło się "w godzinach południowych, popołudniowych" w Warszawie".
Podczas jawnego przesłuchania Miller utrzymywał, że w październiku nie spotykał się z Kulczykiem. Mówił, że do spotkania doszło ok. 15 września w Polskiej Radzie Biznesu w Alejach Ujazdowskich podczas lunchu. Nie umiał powiedzieć precyzyjnie, kto kogo na ten lunch zaprosił. Tłumaczył także, że być może na posiedzeniu utajnionym użył słowa "rozmowa", a nie "spotkanie".
Z tajnych stenogramów wynika również, że Miller pytany, czy podczas rozmowy z Kulczykiem poruszał temat komisji śledczej, zapewnił, że jeżeli tak, to rozmawiali o tym, jak się wyraził, "w samych superlatywach".
Według tajnych zeznań, Millerowi w sprawie komisji śledczej doradzał obrońca Lwa Rywina, sędzia Trybunału Stanu Wojciech Tomczyk. "Widziałem się z nim prosząc o ekspertyzę dotyczącą mojego zachowania w sytuacji, w której uznaję, że komisja przekracza swoje uprawnienia, jeśli chodzi o pytania" - powiedział Miller.
"Ach, tak! czyli pan Tomczyk jest pańskim pełnomocnikiem?" - spytał Giertych.
"Nie, nie jest" - odparł b. premier.
"A czy pana zainteresowało, że poszedł pan po poradę prawną do Tomczyka, który w przypadku złożenia przez komisję wniosku do Trybunału Stanu o postawienie panu zarzutów, sądziłby pana? Czy to dla pana nie był problem?" - dopytywał Giertych.
"Pan Tomczyk jest członkiem Trybunału Stanu?" - zapytał premier.
"No, zgłoszony został przez klub SLD, wybrany przez Sejm i jest członkiem Trybunału" - odparł Giertych.
ss, pap