"Jestem bardzo zadowolona, że mogłam zobaczyć się z mężem" - powiedziała jedynie idąc szybko do samochodu w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jeden z nich powiedział: "Nie rozmawiaj z nimi, niech się bujają na drzewo". Wcześniej Jakubowska mówiła dziennikarzom, że porozmawia z nimi po widzeniu z mężem.
Według informacji PAP z kręgów zbliżonych do śledztwa, po spotkaniu z mężem Jakubowska została zaznajomiona z częścią materiałów dotyczących jego działalności.
Maciej J. - mąż posłanki został aresztowany razem z czterema innymi osobami - byłą dyrektor opolskiego oddziału PZU, Stanisławą Ch., byłym prezesem elektrowni Henrykiem Sz., oraz właścicielami firmy brokerskiej, która pośredniczyła w ubezpieczaniu majątku elektrowni - Małgorzatą G. i Jarosławem N.
Zdaniem zastępcy prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika dowody korupcji są w opolskiej sprawie bardzo mocne. "Zgromadzony materiał dowodowy pozwala na zasadne przyjęcie, iż wszystkie osoby, którym przedstawiono w tej sprawie zarzuty, dopuściły się popełnienia zarzuconych im przestępstw" - powiedział w czwartek Olejnik.
W piątkowej rozmowie z PAP Olejnik powtórzył, że posiadane dowody są "bardzo liczne i mocne". "Zarówno pochodzące ze źródeł osobowych, z dokumentów jak i środków technicznych które były stosowane" - powiedział. Nie chciał ujawnić w jakim zakresie i w jakim okresie były one stosowane.
Zdaniem Olejnika, "wymowa zebranych dowodów jest porażająca". "Myślę, że ci, którzy stawiają dziś zarzut prokuraturze, że jest to hucpa medialna, albo intryga polityczna przeżyją być może pewnego dnia wstrząs, a co najmniej bardzo głębokie zdziwienie. Bo siłą rzeczy te dowody zostaną kiedyś przedstawione opinii publicznej" - zaznaczył.
Według prokuratury, Jarosław N. i Małgorzata G. z firmy brokerskiej Jargo zaproponowali trzem osobom (Stanisławie Ch., Maciejowi J. i Henrykowi Sz.) uczestnictwo w przestępstwie.
"Wy nam załatwicie pośrednictwo w ubezpieczeniu elektrowni, a my będziemy +odpalać+ wam połowę, czy więcej prowizji z tego tytułu" - tłumaczył mechanizm przestępstwa rzecznik opolskiej prokuratury okręgowej Roman Wawrzynek. W czasie trwania umowy podpisanej na rok, prowizja brokera z dziesięciomilionowej składki wyniosła półtora miliona zł.
Wawrzynek dodał, że samo pojawienie się brokera przy ubezpieczaniu mienia elektrowni było dziwne. "Ta prowizja była właściwie zbędna - umowę można było zawrzeć bezpośrednio, a pośrednik był potrzebny tylko do wyciągnięcia pieniędzy z kasy"- podkreślił.
ss, pap