Ich zdaniem, Polacy mają przed sobą poważny i wyrazistny wybór: albo zaufają centroprawicowym partiom PO i PiS, albo też zagłosują na populistyczne i eurosceptyczne ugrupowania LPR i Samoobronę, co by oznaczało, że jedno z nich znalazłoby się w przyszłej koalicji.
Jednak według autorów, szansa na zwycięstwo LPR i Samoobrony maleje, bowiem partie te mają za sobą szczytowy punkt popularności, który przypadł na wiosnę 2004 roku, gdy zbijały polityczny kapitał na obawach związanych z wejściem Polski do UE. Tymczasem akcesja okazała się korzystna, szczególnie dla rolników - głównego elektoratu Samoobrony.
Zdaniem autorów, wyniki wyborów w Polsce nie pozostaną bez wpływu na region. "Jeżeli w Polsce zwycięży centroprawicowy rząd, którego kraj potrzebuje, to ustanowi to trend dla całego regionu. Chwiejnej centrolewicowej koalicji w Czechach utrzymującej się większością 1 mandatu trudno będzie przetrwać do końca 2005 roku, a gdy upadnie, jej miejsce zajmie Obywatelska Partia Demokratyczna. Węgierski rząd socjalistyczny zapewne przebrnie przez 2005 rok, ale będzie startował ze spalonej pozycji w wyborach w 2006 roku i ustąpi pola konserwatystom Fidesz" - prognozują.
"Konserwatywne i populistyczne partie znów zaczęły się umacniać w Europie Środkowowschodniej, ponieważ rządzące partie lewicy nie spełniły wyborczych obietnic" - oceniają.
Według autorów publikacji, partie, które zwyciężą w Polsce, Czechach i na Węgrzech obejmą władzę w lepszej sytuacji gospodarczej, ponieważ oczywiste będą korzyści wynikające z dostępu do unijnych funduszy rozwojowych dla regionów zapóźnionych w rozwoju, a napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich pozostanie wysoki.
"Oba czynniki będą działać na rzecz zmniejszenia bezrobocia, zwłaszcza jeśli będą im towarzyszyć rządowe zabiegi uelastycznienia rynku pracy" - piszą autorzy publikacji.
"The Economist" sądzi też, że rośnie prawdopodobieństwo zaakceptowania unijnej konstytucji w referendum w Polsce, choć z jej przyjęcia nie musi wynikać, że nowi członkowie europejskiego klubu będą jego "ugrzecznionymi członkami".
"W miarę stawania się doświadczonymi członkami UE, ich zaufanie do samych siebie - jak pisze tygodnik - będzie rosło. Będą bardziej widoczni i skłonni do wszczynania sporów w sytuacji, gdy tematem dyskusji będą kwestie uznawane przez nich za sferę specjalnych interesów". Wśród nich pismo wymienia harmonizację podatków, fundusze regionalne, subsydia rolne, stosunki z Rosją i Ukrainą.
em, pap