"Informacja dla pana Wyszkowskiego jednoznacznie potwierdza związek między TW (tajny współpracownik) +Nowak+ a danymi osobowymi identyfikującymi tego agenta" - powiedział PAP w czwartek Kieres. Dodał, że to ustalenie przesądza - jego zdaniem - o stanowisku IPN co do wniosku Niezabitowskiej o uznanie jej za pokrzywdzoną przez IPN.
Niezabitowska wystąpiła we wtorek o uznanie jej za osobę pokrzywdzoną przez służby specjalne PRL - taka osoba ma prawo dostępu do gromadzonych na nią przez specsłużby PRL materiałów znajdujących się dziś w IPN. Natomiast osoba uznana za agenta nie ma prawa dostępu do takich materiałów. IPN ma 30 dni na podjęcie w tej sprawie decyzji, od której przysługuje odwołanie do sądu administracyjnego.
Zgodnie z definicją pokrzywdzonego z ustawy o IPN, tajny współpracownik służb specjalnych PRL nie może zostać uznany za osobę pokrzywdzoną. Niezabitowska zostanie poinformowana o rozstrzygnięciu IPN po jego podjęciu w trybie przewidzianym przez kodeks postępowania administracyjnego - podkreślił Kieres.
Z mikrofilmów i kopii ksero akt Niezabitowkiej z IPN wynika, że była agentem SB. Mikrofilmy to dokumenty niewiarygodne - mówi Niezabitowska i zapewnia, że nie była agentką. W środę dokumentację tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Nowak" opublikowała "Rzeczpospolita".
O tym, że z jej "teczki" w IPN wynika, iż była agentem SB, oświadczyła w sobotę dziennikarzom sama Niezabitowska. Jej zdaniem, "teczkę" w lipcu 1990 r. zabrał z MSW odchodzący szef resortu gen. Czesław Kiszczak. Ten oświadczył, że żadnych "teczek" nie zabrał odchodząc z MSW, bo "nie miał takiego zwyczaju". Wyszkowski powiedział, że Niezabitowska podjęła działania w sprawie swojej "teczki" po tym, gdy dowiedziała się, iż ma on poznać "prawdziwe nazwisko agenta o pseudonimie +Nowak+".
Niezabitowska, jako były członek rządu, ma prawo wystąpić o tzw. autolustrację do Sądu Lustracyjnego, co już zapowiedziała.
ss, pap