Nowelizacja ma związek ze sprawą aresztowanego b. posła SLD Andrzeja Pęczaka. W grudniu Prezydium Sejmu podjęło doraźną decyzję o zawieszeniu Pęczakowi wynagrodzenia i diety od 1 stycznia 2005 roku. Zgodnie z prawem bowiem, mimo aresztowania nadal przysługiwały mu wszelkie prawa i obowiązki posła. W związku z tym Pęczak w piśmie do marszałka Sejmu prosił o umożliwienie mu wykonywania mandatu, którego nie został pozbawiony.
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą - jak poinformowała Danuta Ciborowska (SLD) z Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich - opiekę nad biurem posła lub senatora pozbawionego wolności, na czas jego aresztowania, przejmuje marszałek Sejmu i służby kancelaryjne. Podkreśliła jednak, że "nadal jest to biuro danego posła, ponieważ nie traci on mandatu". Po upływie trzech miesięcy od aresztowania parlamentarzysty, gdy areszt się przedłuża, marszałek Sejmu lub Senatu może zdecydować o zamknięciu jego biura.
Nie wszyscy posłowie uznali słuszność tej nowelizacji. Przed głosowaniem nad projektem część z nich zgłaszała wątpliwości dotyczące przewidzianych w nim rozwiązań.
Marian Janicki (UP), mając na myśli grudniową decyzję Prezydium Sejmu o zawieszeniu prawa do uposażenia poselskiego aresztowanemu Pęczakowi, powiedział, że przyjęcie nowelizacji to "dostosowanie prawa do sytuacji stworzonej przez Sejm". Podobnego zdania był Jan Łopuszański (PP). "Rozstrzygamy materię ustawową w kontekście jednego przypadku, który jest tłem całej tej sprawy, a przepisy, które uchwalimy będą miały charakter generalny" - zauważył.
Janusz Dobrosz (LPR) i Władysław Czechowski (Samoobrona) pytali, kto poniesie "konsekwencje moralne" i finansowe przyjmowanej nowelizacji, w przypadku uniewinnienia aresztowanego parlamentarzysty.
W opinii innego posła Samoobrony Mariana Curyło, nowelizacja "wprowadza psychozę strachu" i jest "zamachem na naszą młodą demokrację".
em, pap