Matka zaginionego Krystyna Jędraszyk z Jasła poinformowała, że detektywi sami się do niej zgłosili, ale będzie trzeba im zapłacić za wykonaną pracę.
"Jestem pełna nadziei. Przynajmniej dowiem się, co się stało z Rafałem, a najbardziej marzę o ujrzeniu go całego i żywego" - powiedziała pani Krystyna.
Matka, brat i dwójka kolegów zaginionego Rafała poszukiwali go już w Turcji podczas ubiegłorocznej wyprawy, którą sfinansował znany przedsiębiorca i filantrop Roman Kluska. Niestety podróż nie dała odpowiedzi na pytanie, co stało się ze studentem.
"Pokonaliśmy trasę o długości ponad 6 tys. kilometrów, którą, zgodnie z notatkami, miał przemierzać Rafał. W pewnym momencie jednak jego ślady urywają się. Sprawdziliśmy wioski, gdzie miał być, i nikt go tam nie zapamiętał" - mówiła matka.
Rafał zbierał we wschodniej Turcji materiały do swojej pracy magisterskiej o ludobójstwie Ormian w 1915 roku. Wyprawę do tego państwa dokładnie zaplanował, na mapach zaznaczył miejsca, do których chciał dotrzeć. W listach opisywał m.in. klasztory, w których nocował. Ślad urwał się w okolicach jeziora Wan.
Rodzina uważa, że student mógł zostać napadnięty - miał przy sobie cenne przedmioty (kamerę, aparat fotograficzny). Nie wyklucza też sprawy politycznej, ponieważ Rafał interesował się dokonanym przez Turków ludobójstwem Ormian, do którego Turcja się nie przyznaje.
W poszukiwania studenta zaangażowana była ambasada polska w Turcji oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych - nie udało się im jednak ustalić, co stało się z Rafałem. Sprawa zaginięcia została też zgłoszona do tureckiej prokuratury.
ss, pap