Goban-Klas oświadczył, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL, choć przyznał, że "kontaktowali się z nim funkcjonariusze służb". Po rozprawie mówił, że w 1976 r. przed jego wyjazdem do USA na stypendium Fulbrighta skontaktował się z nim oficer kontrwywiadu, który miał go ostrzegać przed zagrożeniem werbunkiem ze strony CIA.
Jak powiedział Goban-Klas, w tamtym czasie pracował w Ośrodku Badań Prasoznawczych, będącym placówką badawczą RSR Prasa-Książka- Ruch, który mieścił się w Krakowie. Dodał też, że jego bliska rodzina mieszkała w USA, on sam miał zaś szerokie kontakty naukowe. Nie zdziwiłem się więc - powiedział - że "przed wyjazdem do USA polski kontrwywiad zabezpiecza mnie kontrwywiadowczo".
Sąd ogłosił krótką przerwę w rozprawie. Po przerwie Goban-Klas, jak zapowiadał, zamierza wykazać, że mimo iż przedstawiciel służ specjalnych skontaktował się z nim, to nie doszło z jego strony do żadnej współpracy z organami Bezpieczeństwa PRL, więc jego oświadczenie lustracyjne zaprzeczające takiej współpracy, jest prawdziwe.
W sierpniu zeszłego roku Goban-Klas podał się do dymisji z KRRiT, uzasadniając ją w piśmie do Senatu RP - który go powołał do Rady - względami "zdrowotnymi i rodzinnymi". Po miesiącu Sąd Lustracyjny na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego wszczął jednak postępowanie lustracyjne wobec niego. Sąd umorzył wprawdzie proces, ale potem sąd II instancji uwzględnił zażalenie Rzecznika i zdecydował, że Goban-Klas będzie jednak lustrowany.
ss, pap