Odnosząc się do kontroli GIODO, szef Kolegium IPN Sławomir Radoń powiedział dziennikarzom, że według dotychczasowych ustaleń, nikt z IPN nie popełnił przestępstwa, a zwłaszcza nie złamał przepisów ustawy o ochronie danych osobowych.
Podkreślił, że na podstawie zapisów tzw. listy Wildsteina nie można zidentyfikować danej osoby. Jego zdaniem, o naruszeniu ustawy o ochronie danych można byłoby mówić wtedy, gdyby na liście, oprócz nazwisk i numerów akt, były także inne szczegółowe dane osobowe.
Także w środę 11-osobowe kolegium - reprezentatywny politycznie organ doradczy i opiniodawczy IPN - zapoznał się z ustaleniami specjalnego zespołu IPN, który badał okoliczności, w jakich publicysta "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein wszedł w posiadanie listy.
Kolegium uznało m.in., że osobom pokrzywdzonym, których nazwiska znajdują się na tzw. liście Wildsteina, należy udostępniać ich teczki w trybie przyspieszonym; zwróciło też uwagę na konieczność pilnego uproszczenia i "zracjonalizowania procedury udostępniania dokumentów dla celów badawczych"
Ponadto szef Kolegium IPN Sławomir Radoń oświadczył, że baza danych akt osobowych, która od listopada 2004 r. jest w czytelni IPN w Warszawie, pozostanie nadal dostępna.
We wtorek lista, z zastrzeżeniem, że nie jest spisem agentów - znalazła się w internecie. Nieujawniona osoba umieściła ją na jednym z zachodnich serwerów komercyjnych.
ks, pap